Wydziału Bezpieczeństwa i ...
Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania w Chojnickim Starostwie powinien funkcjonować przez 24 godziny na dobę przez okrągły rok, a nie tylko od 8 do 15 w dni pracujące. Powinny być całodobowe dyżury, które kontaktują się z władzami miasta, gminy i powiatu w sytuacjach alarmowych (niebezpieczeństwa) w regionie. Powinien być sztab antykryzysowy w regionie, który powiadamia ludność o zagrożeniu. Wiem nie ma wojny i ktoś powie po co nam kolejny sztuczny twór. To co nas spotkało to rzadkość. Zdarza się raz na kilka, kilkanaście lat, ale takiej skali jeszcze nie było. Przynajmniej ja nie pamiętam. Kiedyś sam widziałem jak powstaje wir powietrza pod Chojnicami, ten akurat samoczynnie zgasł. W Chojnicach jest palcówka IMiGW, która powinna współpracować z instytucjami rządowymi w regionie, z miejscowy radiem, telewizją. Takie sytuacje mogą się powtórzyć i ludzie dalej nie będą na nie przygotowani. Potem tragedia i szukanie winnych. Może czas uświadomić społeczeństwo jak się zachować, jak się przygotować, jak reagować w takich sytuacjach. Czegoś nam brakuje - informacji i świadomości o zagrożeniach ze strony natury. Ta jest nie przewidywalna i rządzi się swoimi prawami. Trzeba założyć, iż takie sytuacje mogą się powtórzyć. A co z systemem komórkowego powiadamiania? Za granicą działa, a w Polsce? Tu nawet o opadach informuje system telefonii komórkowej. Tyle na temat tego co powinno być, a jeśli jest to nie działa. Czas wyciągnąć wnioski. Pozostaje mi tylko podziękować ludziom dobrej woli, którzy nieśli i niosą bezinteresowną pomoc poszkodowanym. To zwykli, prości ludzie wspierani przez strażaków ciężko pracują nad skutkami katastrofy, a urzędnicy nie robią nic w tym temacie tylko politykę.