Trochę prawdy
O zmianie nazw ulic nie decydują mieszkańcy, którzy najczęściej nie wiedzą kim byli zdemonizowani przez IPN działacze komunistyczni. Najczęściej mieszkańcy nie są z tych zmian zadowolenie. Nazwy ulic nie budzą ich dyskomfortu. O zmianie nazw nie decydują również władze samorządowe, którym odgórnie decyzję tę narzucono. Przez niektórych ustawa dekomunizacyjna uważana jest za niekonstytucyjną, gdyż godzi w autonomię samorządów. Samorządy są dodatkowo obarczone kosztami za wymianę tablic, map itd. Czy dekomunizacja przekroczy pozostałe etapy totalizmu? Usuwanie pomników Armii Czerwonej prowokuje do konfliktów między Rosjanami, nie można więc tego wykluczyć. „Dekomunizacja” jest tym żywotniejsza im bardziej wiąże się ją z bieżącą geopolityką. Takie publikacje IPN-u jak „Czerwone szwadrony śmierci”, w której opisane są realia putinowskiej Rosji np. prowadzona tam polityka historyczna czy zarys funkcjonowania wywiadu jest dowodem na to, że IPN interesuje się nie tylko analizą historyczną, ale również „tworzeniem” historii. IPN-owska wizja historii jest zdecydowanie jednostronna i jawnie antykomunistyczna. Taka perspektywa uniemożliwia obiektywną analizę historyczną. „Historykom” IPN-u bardziej niż na prawdzie historycznej zależy na ekspresji utajonych emocji. Wszelkich przeciwników tej krucjaty nazywa się np. lemingami, resortowymi dziećmi, agentami rosyjskimi itd. Dekomunizacja świadczy o frustracji i braku wizji na bieżącą polityką. Na polu ideologicznym PIS się czuje najlepiej. Woli walczyć z „upiorami komunizmu” niż realnymi patologiami III RP.