„Zamiast na wakacje wolelibyśmy wrócić do szkoły, w której jest cała nasza klasa”

To zdecydowanie najczęściej wypowiadane dzisiaj zdanie podczas zakończenia roku szkolnego. W związku z trwającą epidemią koronawirusa uroczystość rozdania świadectw wyglądała zupełni inaczej niż zwykle. W wielu szkołach uczyniono to na boiskach.

Dziś zakończenie roku szkolnego, i zdalnego nauczania. Uczniowie odebrali świadectwa. Przed nimi dwa miesiące ładowania baterii.   |  fot. A. Zajkowska

Drugi semestr roku szkolnego 2019/2020 zdecydowanie należał do najbardziej nietypowych, jakie można sobie wyobrazić w XXI wieku, w czasie pokoju. Epidemia koronawirusa z dnia na dzień spowodowała zamknięcie placówek edukacyjnych. Uczniowie, ich nauczyciele i rodzice nagle musieli zostać w domach. Rozpoczęło się nauczanie zdalne. Jak uczniowie oceniają ten czas?

Najwięcej nauki z polskiego i angielskiego

- Nauczyciele dużo nam zadawali, dużo musieliśmy robić sami. Brakowało tego tłumaczenia przy tablicy. Jakoś łatwiej jest się uczyć kiedy jak nauczyciel coś powie to od razu można zadać pytania i on wyjaśnia - uważa Agata. Dziewczynka, i grono jej koleżanek i kolegów, zgodnie przyznają, że najwięcej nauki mieli z języka polskiego i angielskiego, a jak z królową nauk, matematyką? - Dostaliśmy tylko parę notatek do przepisania i różne filmiki z wyjaśnieniami. Czasami pani przysyłała nam gry. No i tłumaczyła. To nie było takie złe, ale dobrze że się skończyło - dodaje Agata.

„Manualna” szkoła jest prostsza

- Dla mnie zdecydowanie lepszą opcją jest szkoła „manualna”, a nie komputerowa. Normalnie nie mam dużych problemów z nauką, ale oceny mi się obniżyły. Najtrudniej było z chemii, bo to nie są łatwe rzeczy i takie, o których wyjaśnienie można poprosić każdego. Na lekcjach łatwiej o coś zapytać, a filmikowi pytania zadać nie można. Pytania do tematów, których nie rozumieliśmy wysyłaliśmy mailowo. To jest trudne, bo jak temat jest nowy, a ktoś nie jest chemikiem to nie wie jak to pytanie zadać. Ja tak miałem. Stresowało mnie to - przyznaje Błażej.

A teraz nad morze!

Czy z związku z tymi trudnościami uczniowie cieszą się, że właśnie rozpoczynają dwumiesięczna labę? - Nie bardzo. Wolelibyśmy wrócić do szkoły, do naszych kolegów, rozmów na przerwach, rozmów na żywo, też z nauczycielami. Mamy nadzieje, że od września będzie już normalnie - przyznają Błażej, Maks, Arden i Michał. - Ja też pochodziłabym jeszcze do szkoły. Brakuje mi mojej klasy. Chociaż z drugiej strony fajnie, że będę mogła teraz pojechać nad morze i nie myśleć o lekcjach - komentuje Amelia.

„Nie lubię  już siedzieć przed komputerem”

Jest też oczywiście grupa uczniów, która zdecydowanie cieszy się, że nikt ich nie posadzi już przed komputerem i nie każde odrabiać zadań domowych, których jak przyznają zgodnie uczniowie, było znacznie więcej niż kiedy chodzili do szkoły. - W końcu będziemy mogli grać w piłkę kiedy chcemy, chodzić na basen, pływać. Ja nie lubię  już siedzieć przed komputerem - nie ukrywa Wiktor. Chłopiec mówi wprost, że jest osobą aktywną i ciężko jest mu wysiedzieć nad lekcjami. W zdalnej szkole najbardziej, poza kolegami, brakowało mu zajęć z wychowania fizycznego. Potwierdzać może to fakt, że nawet w dniu rozdania świadectw przyszedł do szkoły z piłką, którą kopali sobie z kolegami na chwilę przez otrzymaniem świadectwa.

Uczniowie, z którymi rozmawialiśmy uczęszczają do Szkoły Podstawowej nr 3. Tam klasy z poszczególnych roczników spotykały się przy osobnych wejściach do budynku. Znakomita większość uczniów po swoje świadectwo przychodziło nawet 50 minut wcześniej. Powód? - Chcieliśmy się spotkać przed wakacjami - mówią Amelia, Agata, Dawid, Wiktor i Janek.

Anna Zajkowska