W jednej chwili stracili domy

Spustoszenia, które poczyniły gwałtowne nocne burze, które przeszły nad regionem 11/12 sierpnia br., są ogromne. Wielu ludzi w jednej chwili straciło dorobek życia.

Mieszkańcy porządkują swoje podwórka, a inni załamują ręce, bo w wyniku nawałnicy stracili dorobek swojego życia.   |  fot. red.

Tragiczne chwile przeżyła trzyosobowa rodzina państwa Hinc z Rytla, którym wichura doszczętnie zniszczyła dom. Gdy było już po burzy, wyszli na zewnątrz i zobaczyli, że ich budynek mieszkalny nie ma... piętra i dachu. Fragmenty domu (bloczki, beton) wraz z poszyciem i konstrukcją dachu, leżały na podwórku.

- Widzieliśmy, że szleje burza. Błyskało się i coraz silniej wiało. Po godz. 22 usłyszeliśmy huk, słabszy, później mocniejszy, a na końcu bardzo mocny i wtedy na dół, na parter domu spadły przez schody pustaki.  Spojrzeliśmy w górę i okazało się że w jednej chwili nie mieliśmy piętra i dachu. Do domu wlewała się woda, wycieraliśmy ją przez cały czas. To wielka tragedia dla naszej rodziny.

- Całe życie pracowaliśmy na ten dom, na szczęście mamy ubezpieczenie, ale nie wiadomo ile z niego dostaniemy. Jeżeli ktokolwiek zechciałby  nam pomóc oferując np. materiały budowlane to bardzo prosimy o wsparcie – apelują Kamila i Jan Hinc (na zdjęciu) z Rytla, z ul. Wydmowej 2.

W podobnej sytuacji jest pani Ewa Gładka z Rytla. Również ona straciła dach nad głową. Dom nie nadaje się do zamieszkania, tak ocenili inspektorzy z nadzoru budowlanego.  Gdy przechodził nad wsią „Armagedon” pani Eli nie było akurat w domu.

- Gdybym była wtedy w domu, pewnie już by pan ze mną nie rozmawiał. Zniszczenia są ogromne. Szczyt budynku wpadł na poddasze, gdzie jest pokój i kuchnia. Jedna część dachu spadła na podwórko, druga dalej. Nie mam pieniędzy na odbudowę, mam ubezpieczenie, ale nie jest za duże. Proszę o pomoc osoby, które zechciałby mi przekazać materiały budowlane – mówi samotnie mieszkająca Ewa Gładka (na zdjęciu) z ul. Chojnickiej w Rytlu.

(red)