Sztafeta olimpijczyków

Irmina Mrózek Gliszczynska właśnie wróciła z igrzysk w Rio, za tydzień rusza tam drugi reprezentant ziemi chojnickiej – Leszek Stoltman na paraolimpiadzie będzie bronił barw Polski a zarazem Chojnic w pchnięciu kulą.

Irmina Mrózek Gliszczynska podzieliła się wrażeniami podczas pobytu na igrzyskach olimpijskich.   |  fot. (ro)

Irmina zakończyła swój premierowy olimpijski start z 10 – tą lokatą, w finałowym wyścigu osiągając piąte miejsce. - To były niełatwe regaty - wspomina olimpijka. - Akwen w Rio potrafił być nieprzewidywalny, jeśli chodzi o kierunek i prędkość wiatru. Sprawia to górzysty krajobraz.

Dla Irminy nie był to teren obcy, spędziła tam dużo więcej czasu niż podczas igrzysk. Ale nieprzewidywalność pogody oraz, że w stosunku do jej poprzednich doświadczeń, zmieniono kierunek startów powodowało to, że trzeba było improwizować w czasie kolejnych wyścigów. Irmina podczas dzisiejszego (24.08.) spotkania opowiadała też o tym, czego nie można było obejrzeć ani poczuć w telewizji. - Ze względu na liczne dzielnice biedy, na ulicach czuć było wszechogarniający smród. Poza tym byłyśmy też szkolone jak się zachować, gdyby ktoś chciał nas porwać lub dokonać napaści.

Inna rzecz, że olimpijscy żeglarze byli niemalże odseparowani od „lokalnego kolorytu” miasta. Ze względu na sporą odległość zrezygnowali z pobytu w wiosce olimpijskiej na rzecz hotelu usytuowanego nieopodal miejsca regat. Co paradoksalne, ceremonię otwarcia oglądali… w telewizji, wymęczeni przez kłopoty ze zdrowiem. Na szczęście już w czasie startów kłopotów z formą nie było. - Nie narzekaliśmy na zróżnicowane menu, w tym wyśmienite steki, ale po powrocie do domu poprosiłam o bigos.

Te sportowe emocje są jeszcze przed Leszkiem, który także debiutuje jako olimpijczyk. Pochodzi z Bytowa a dzięki swej żonie dwa lata temu znalazł się w Chojnicach. Jego walka o udział w paraolimpiadzie nie była wcale mniej trudna od zmagań Irminy.

- W ciągu dwóch lat trzeba było uplasować się w gronie 5 najlepszych wyników w świecie – podkreśla. Te rezultaty uzyskiwał m.in.  Katarze, Tunezji, plasując się w gronie ścisłych finalistów. Jest więc pełen energii, by zdobyć medal. - Stres mi w tym nie przeszkadza, przeciwnie to właśnie na zawodach uzyskuję dużo lepsze wyniki niż podczas treningów. Leszek rusza do Rio już 1 września ale jego start w eliminacjach jest zaplanowany dopiero 16.09, zdąży się więc zaklimatyzować w tamtych realiach.

(ro)

  1. 25 sierpnia 2016  22:22   A w jakiej dyscyplinie ... (2)   Czytelnik

    A w jakiej dyscyplinie będzie reprezentował Polskę Leszek? Elementarz dziennikarski...

    0
    0
    Pokaż/ukryj odpowiedzi