Stanke na półmetku

Wywiad z Piotrem Stanke, posłem na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej VI Kadencji, członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Pracuje w komisjach sejmowych Gospodarki oraz Polityki Społecznej i Rodziny.

Poseł Stanke w chojnickim biurze.   |  fot. (je)

Jak ocenia Pan minione 2 lata kadencji tego Sejmu? Co było jego sukcesem, a co niepowodzeniem?
 
Piotr Stanke:
Bardzo mało było spraw, w których była zgoda całego Sejmu. Generalnie jest walka polityczna, w której ściera się koalicja i opozycja, co dla mnie jest bardzo przykre. Często projekty ustaw składane wcześniej przez opozycję, są blokowane, by po kilku bądź kilkunastu miesiącach, pojawiają się tożsame projekty autorstwa koalicji. I te przechodzą bardzo szybką ścieżkę legislacyjną. Jest bardzo mało przypadków współpracy parlamentarnej. Jeden przykład – ośrodki egzaminacyjne na prawa jazdy. Złożyłem w grudniu 2007 projekt nowelizacji ustawy w tej sprawie. Trwało pół roku, zanim marszałek wpuścił to do komisji. Pomimo wcześniejszych zapowiedzi, m.in. Grzegorza Dolniaka, wiceszefa klubu PO, który w pewnej dolnośląskiej gazecie stwierdził, że jest to dobry projekt, trzeba nad nim się pochylić, jest warty rozważenia. Natomiast na posiedzeniu komisji pada wniosek ze strony Platformy o odrzucenie w pierwszym czytaniu. Sprawa do dzisiaj nie jest załatwiona.
 
Który problem, jakim Pan się zajmował do tej pory w Sejmie, uważa Pan za najistotniejszy?
 
PS: Rzecz dotyczy świadczeń pielęgnacyjnych. Wypłynęła ta sprawa na jednym z pierwszych dyżurów w Kartuzach. Przyszły na niego 3 matki z dziećmi niepełnosprawnymi. Miały one po 420 zł miesięcznie dodatku pielęgnacyjnego. Jest to ekwiwalent za niemożność pracowania zarobkowo. Trzeba też złożyć oświadczenie, że nie pracuje się, ani nie podejmie się pracy. Uświadomiłem sobie, że nie da się wyżyć za taką kwotę. Podpisałem każdej z tych matek kartkę, że były one u mnie tego i tego dnia, że poseł podejmuje się działania w tej sprawie. Przygotowałem projekt nowelizacji ustawy o tym świadczeniu. Dostałem zgodę klubu PiS, aby na debacie budżetowej w ubr. wystąpić z poprawką, która zwiększyłaby wydatki na ten cel o 252 mln zł. Dzięki temu świadczenie wzrosłoby do 720 zł. Przywróciłoby to relację z 2003 roku względem ówczesnej płacy minimalnej. Moim sukcesem było to, że ten projekt trafił na obrady Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, której jestem członkiem. Był na niej wiceminister Marek Bucior, który przedstawił negatywne stanowisko rządu. Po mojej argumentacji, posłanki z PO zagłosowały za przekazaniem jego do podkomisji stałej ds. rodziny. I tam ta sprawa utknęła.
 
Niedawno powołano komisję ds. wyjaśnienia afery hazardowej. Czy odpowiada Panu zakres jej pracy, czas zakończenia działalności? Jakie wiąże Pan nadzieje z nią?
 
PS: Nadziei nie wiążę żadnych, jeśli w sto kilkanaście dni ma ona wyjaśnić materię, która została narzucona. Ten sejm, ta komisja, miała zająć się tym, co zbulwersowało większość opinii publicznej. Konkretną sprawą przy ustawie, która miała być zmieniona, takimi słowami, jak „od roku blokuję tę ustawę”. Wyjaśnić to w 2-3 miesiące. Taki powinien być jej zakres. Jeśli miałaby wyjaśniać poprzednie okresy, to później. Jej szefem jest Mirosław Sekuła, którego kiedyś bardzo ceniłem, jako prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Teraz będzie przeciąganie, rozmywanie. W efekcie nic z tego nie wyjdzie.
 
Rozmawiamy w dniu 20 rocznicy obalenia Muru Berlińskiego. Jakie ma Pan wspomnienia związane z tą datą? Czy nie zazdrości Pan Niemcom, że potrafią zgodnie i z rozmachem zorganizować takie święto?
 
PS: Nie mam kompleksów przy rocznicy tego wydarzenia. Nasze 20 -l ecie było z powodu niedogadania się na górze, i w Krakowie, i w Gdańsku. Były jednak na nich osobistości, poszło to w świat. Co do odczucia Niemców, a mam w b. NRD znajomych i powinowatych, to oni do dziś nie mogą się z tym pogodzić. Ciągle czują się gorszymi Niemcami. Asymilacja wschodnich Niemiec w RFN jeszcze nie skończyła się. Kiedyś, jako radny sejmiku woj. pomorskiego, brałem udział we wspólnym posiedzeniu delegacji niemieckich lokalnych parlamentów oraz naszych sejmików z regionów położonych nad południowym Bałtykiem. Między landem Szlezwik – Holsztyn a Meklemburgią Pomorzem Przednim, nie było żadnych rozmów. Jakby to byli inni Niemcy.
 
Za rok są wybory samorządowe. Gdyby otrzymał Pan prośbę od burmistrza Arseniusza Finstera o umieszczenie w jego materiałach wyborczych pisemnego poparcia, zgodziłby się Pan na to?

PS: Mogę skorzystać w takich materiałach z przedstawienia prawdy troszeczkę subiektywnej, bo z mojej strony. Dotyczyłaby ona współpracy, jaką miałem z burmistrzem. Jakie rzeczy udało nam się wspólnie załatwić dla dobra Chojnic, a było ich dość dużo. O wiele, wiele więcej, gdy byłem w sejmiku. Jednak trochę szyld partyjny tutaj zadziałał, że w tej chwili, co wszyscy widzą dookoła, że nie jestem wprzęgany w działalność samorządu. Choć nie we wszystkim, bo w niektórych sprawach z burmistrzem jednak też rozmawiamy. I o tych sprawach, gdzie jest wspólne działanie, o tym, co burmistrzowi udało się zrobić dla dobra tego miasta, to mogę o tym zaświadczyć pozytywnie, i taką rekomendację udzielić. Mogę oceniać burmistrza za to co zrobił, i tu moja ocena jest dość pozytywna.
 
Dziękuję za rozmowę.
rozmawiał (je)