Radny chce zdać laptopa. Wiceburmistrz namawia by tego nie robić

- Z powodzeniem korzystam tylko i wyłącznie ze sprzętu prywatnego. Komputer, który otrzymałem w użyczenie leży w domu. Nie potrzebuję go i na pewno będę go zwracał - mówił podczas ostatniej sesji rady miasta radny Bartosz Bluma.

Dotykowy monitor zamontowany w ratuszu, (na pierwszym piętrze) umożliwia szybki dostęp do informacji, które do tej pory, w dużych ilościach, były drukowane i wywieszane m.in. w gablotach.   |  fot. A. Zajkowska

Mowa o poleasingowych laptopach, które w kwietniu ratusz zakupił z myślą o pracy zdalnej radnych, sprawnym przeprowadzaniu posiedzeń rady miasta i ograniczeniu zużycia papieru w urzędzie. W kwietniu w magistracie zakupiono 23 używane laptopy, z czego 21 trafiło do radnych. Pozostałe dwa zostały w biurze radnego. Koszt jednego urządzenia to 1300 zł. Przed zakupem urzędnicy zrobili rozeznanie czy wszyscy radni mają dostęp do komputerów, internetu i jakie mają przyłącza. Wówczas, jak mówi nam Adam Kopczyński, jedynie radny Kazimierz Drewek miał zgłaszać, że służbowego laptopa nie potrzebuje. Pozostali radni sprzęt odebrali.

Radny Bluma laptopa odda

- Od początku deklarowałem, jak zresztą większość członków naszego klubu, że mamy własny sprzęt, który możemy wykorzystywać. Ja z powodzeniem korzystam tylko i wyłącznie ze sprzętu prywatnego. Komputer, który otrzymałem w użyczenie leży w domu. Nie potrzebuję go i na pewno będę go zwracał - podnosił podczas sesji Bartosz Bluma. Radny z kubu Prawa i Sprawiedliwości dopytywał także czemu „nie posłuchano radnych kiedy poszło zapytanie o to czy mają możliwości sprzętowe i techniczne”.

- Deklarowaliśmy od razu, że możliwości mamy. To jest zbytek, który został poczyniony. Uważamy, że te komputery mogły być przekazane do szkół. Mogły tam się przydać znacznie bardziej, a wiem, że potrzeby w szkołach były dosyć duże - uzasadniał. - Wiem, że nie tylko ja, ale więcej osób będzie te laptopy zwracało. Bardzo dziękujemy, ale nie potrzebujemy ich do codziennej pracy, w trakcie sesji czy realizując mandat radnego - zakończył swoja wypowiedź.

Na prywatnym sprzęcie informatyk nie pomoże

Wiceburmistrz zachęca jednak do tego by radni podarowane w użyczenie laptopy zatrzymali. - Pełnią on funkcję laptopa służbowych. Mamy tam zainstalowane oprogramowanie do głosowania, program do konferencji Zoom. Informatycy mają dostęp do tych komputerów zdalnie poprzez aplikację. Jeśli coś podczas sesji się zepsuje to oni mogą kliknąć, przejść na zdalny pulpit i to naprawić. Problem prawny pojawia się w momencie kiedy do usterki dochodzi na komputerze prywatnym - wyjaśnia Adam Kopczyński. - Ponadto działa tam poczta służbowa, mamy zainstalowany program, który sprawdza czy materiał sesyjny czy komisji, dotarł do rzeczonego radnego. W przypadku komputera prywatnego potwierdzenia byśmy nie mieli - dodaje.

Zużywają dużo papieru

Wiceburmistrz zwraca też uwagę na to, że służbowe laptopy mają także służyć ograniczeniu zużycia przez urząd papieru. - Sesje i komisje, które się odbywają, powodują, że drukuje się bardzo dużo materiałów na papierze. Każdy radny dostaje egzemplarz rozpiski co jest na sesji, uchwały, często to są budżety i raporty o stanie miasta. To jest wiele dokumentów, które musimy drukować. Laptop jest pierwszym krokiem żeby doprowadzić do cyfryzacji tych materiałów - uzasadnia.

Kolejnym krokiem jaki ratusz poczynił w temacie ograniczenia „makulatury” to zainstalowanie w korytarzu, przed gabinetem burmistrza, dużego dotykowego monitora. Dostępne są na nim m.in. wszystkie interpelacje, skargi i zapytania radnych oraz protokoły, które jeszcze do niedawna były drukowane i wywieszane w gablotach.

Anna Zajkowska