„Quo vadis” chojnickie Oscary?

Minął tydzień od finałowej gali, na której poznaliśmy efekty pracy kapituły wybierającej nominowanych i laureatów „Dokonań Roku 2009”. Czas więc na spróbowanie oceny tej imprezy, sformułowanie wniosków.

Roman Guzelak tradycyjnie poprowadził Dokonania Roku 2009.   |  fot. m.n.

Tradycyjnie nie udało się przed galą zbyt wiele wycisnąć od jej głównego organizatora, prezesa Promocji Regionu Romana Guzelaka. Ani kto jest nominowany, ani kto ją uświetni. Chwalebne jest za to, że był otwarty na propozycje do banku informacji, z którego czerpali członkowie kapituły. Według jakich zasad, czym kierowali się jego członkowie, dając nominację i wybierając laureata, pozostaje zagadką. Czy da się taki regulamin stworzyć? Sądzę, że nie. Czy w dziale „gospodarka – inwestycje” liczyć wg wartości nakładów, ilości stworzonych miejsc pracy, czy może od ilości nagród na targach i wystawach? Albo kategoria „sport”. W jednym worku znaleźli się mistrzowie Polski seniorów i juniorów w różnych konkurencjach, są także mistrzowie Europy, a także piłkarze „Chojniczanki” grający w III lidze. Czy przyjąć jakąś punktację za medale? Czy może mierzyć ilością kibiców na meczach? Widać, że nie da się czegoś racjonalnego i mierzalnego, jak w biegu sprinterskim, ustalić. Tak było od początku funkcjonowania „Dokonań”. Także, gdy oceniano 2007 rok, kiedy to w dziale „Inicjatywa społeczna” uhonorowano komercyjne przedsięwzięcie medialno - internetowe. Wtedy to te zasady gry jakoś nie przeszkadzały, ani nie upoważniały do nazywania gali „jak zwykle klapa”, „całkowicie przewidywalna”, do narzekania na tajność nominacji i wyboru.
Natomiast sama gala organizowana jest coraz sprawniej. Dobrym pomysłem było zrezygnowanie z kręcenia filmowych autoprezentacji nominowanych na rzecz pokazu zdjęć i filmików przedstawiających dorobek delikwenta. Warto też utrzymać rytm „jedna kategoria – część występu gwiazdy” oraz przerwę w połowie gali. Nie było jednak dobrym pomysłem urządzanie podczas niej otwarcia bardzo ciekawej wystawy. Lepszym rozwiązaniem byłoby dokonanie tego kwadrans przed rozpoczęciem gali. Wówczas podczas przerwy wszyscy zdążyliby skosztować przysłowiową kawę i ciastko, a zainteresowani mogliby kontemplować się fotogramami. Natomiast trochę raziło pohukiwanie na nominowanych, aby przesunęli się w bok czy do przodu.
Co można jeszcze zmienić w organizacji „Dokonań”? O jednym pomyśle już wcześniej pisałem. Chodzi o uwzględnienie samorządowych inwestycji i imprez. Oczywiście problemem będzie, kto to oceni. Może oddać to w ręce czytelników czasopism i portali, tak jak to dzieje się w sportowych plebiscytach czy na „Chojniczanina Roku”? Może w niektórych kategoriach albo we wszystkich? Wówczas Kapituła ustalałaby tylko listę nominowanych, spośród których aktywni mieszkańcy naszego regionu wybraliby laureatów. Może tędy droga do ograniczenia ilości krytycznych głosów, niekiedy bardzo żenujących. Zapraszam do dyskusji.

(je)
    

  1. 14 marca 2010  07:30   Kapłon ma kompleks na ...   kura

    Kapłon ma kompleks na punkcie (je). Atakuje Go zawsze i wszędzie. Taki mądry on jest, miodzio, nic dodać nic ująć. To nie (je) jest żenujący a niejaki kapłon, ale się nie ma co dziwić, skoro ma kurzy móżdżek.

    0
    0
  2. 13 marca 2010  21:46   "Kapłon to wykastrowany ...   anonim

    "Kapłon to wykastrowany i specjalnie utuczony młody kogut. Kapłony były niegdyś wykwintnym i dość popularnym daniem, kuchnia staropolska XVI i XVII wieku obfitowała w przepisy na dania z kapłonów (np. zachowane menu profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego (wtedy jeszcze Akademii Krakowskiej) z 1562 r. zawiera m.in. "potrawkę z pięciu kapłonów"). Koguty kastrowane są po osiągnięciu wieku ok. 10 tygodni. Ubój następuje, gdy kapłon ma 150 − 180 dni. Osiąga wtedy wagę 2,5 do 5 kg. Współcześnie kastrowanie kogutów w celach kulinarnych jest zakazane w Wlk. Brytanii ze względów humanitarnych." Proponuję wykastrować tego językoznawczego pieniacza.

    0
    0