Przed wykupieniem biletu naucz się swoich numerów rejestracyjnych

Pierwszy dzień z działającymi parkometrami przy chojnickim szpitalu wprowadził niemałe zamieszanie. Ludzie podchodzili do urządzeń, po czym po chwili odchodzili zrobić zdjęcie swoich tablic rejestracyjnych by móc wykupić bilet.

Przyszpitalny parking od dzisiaj jest płatny całą dobę, we wszystkie dni tygodnia. Opłata minimalna to 3 zł. Tyle kosztuje pierwsza i każda następna rozpoczęta godzina. Cena za bilet dzienny wynosi 30 zł. Opłata za brak ważnego biletu 50 zł.   |  fot. A. Zajkowska

Od dzisiaj (1.06.) wszystkie miejsca postojowe przy Szpitalu Specjalistycznym w Chojnicach są strefą płatnego parkowania. Okazuje się, że zmiana ta wprowadziła spore zamieszanie i konsternację u wielu kierowców. Zdziwieni byli ci, którzy chcąc zostawić swoje auto między szpitalnymi budynkami (parkingi wewnętrzne) odbijali się od szlabanów. Wspomniana strefa jest od teraz przeznaczona wyłącznie dla pracowników lecznicy. By się tam dostać trzeba mieć specjalną kartę parkingową (personel szpitala płaci za nią 30 zł miesięcznie).

Potrzebne numery z tablicy rejestracyjnej

Oko szerzej otworzyło się także osobom, które zostawiły swoje samochody od strony głównego wejścia. Szczególnie kiedy czytały na instrukcji obsługi, że muszą na klawiaturze parkometru wbić  numery z tablicy rejestracyjnej pojazdu. Niektórzy na sytuację reagowali zdziwieniem. Inni podeszli do tematu na wesoło. Nie brakowało też takich, których to zdenerwowało. - Za kilka minut mam umówioną wizytę u specjalisty, a muszę biegać po parkingu i robić zdjęcia samochodu żeby móc numery z tablicy spisać - grzmiał pan Krzysztof w Topoli.

Do płacenia za postój nasz rozmówca nie jest do końca przekonany. - Nie wiem czy to dobry pomysł. Nie wiem czy to pomoże coś tu rozluźnić. Przecież ludzie nie blokują tych miejsc bo mają ochotę komuś zrobić na złość tylko dlatego, że do specjalistów często wchodzi się znacznie później niż jest się zarejestrowanym. Tak to kasa do firmy może lecieć szerokim strumieniem. Chyba tylko po to to jest zrobione. Żeby jakaś firma z Warszawy mogła zarobić, bo nawet nie szpital – komentuje.

Niby dobrze, ale...

Parkometry nie były zaskoczeniem dla Agnieszki Gałęznej. Mieszkanka Debrzna przyznaje, że o płatnym parkingu przy chojnickim szpitalu czytała w internecie od pewnego czasu. W praktyce tej nie widzi nic złego. - Jeśli chce się korzystać z przywileju zostawiania samochodu prawie, że pod drzwiami to trzeba zapłacić. Wszędzie tak jest i dla mnie nie jest to nic ani zaskakującego, ani niewłaściwego. Pani Agnieszka mówi nam też, że obsługa parkometru nie była dla niej skomplikowana.

Zauważa jednak, że dla starszych osób urządzenie może być problematyczne. - Pewne rzeczy mogą być utrudnieniem. Na graficznej instrukcji jest informacja, że należy wdusić niebieski przycisk, a na klawiaturze są takie trzy. Więc nie jest ten komunikat zbyt czytelny. Troszkę trzeba się zastanowić. Trzeba też pomagać innym, jak się widzi, że ktoś sobie nie radzi - podnosi. I faktycznie, podczas paru minut stania przy parkometrze zaobserwowaliśmy kilka sytuacji „zbiorowego” kupowania bileciku. Ludzie wyjaśniali sobie nawzajem jak to urządzenie działa.

Rozluźni się czy nie?

Agnieszkę Gałęzną zapytaliśmy także czy w jej ocenie opłata parkingowa wpłynie na rotację aut? - Uważam, że absolutnie nie. Na tak duży szpital jest po prostu za mało miejsc parkingowych. Tu nie ma nigdzie w pobliżu opcji zaparkowania „na dziko” przy jakiejś łączce, w krzakach przy lesie… Jeśli parkingi nie zostaną rozbudowane to nie ważne ile będzie kosztował ten bilecik, problem cały czas będzie istniał - odpowiada.

- Ja to chyba będę teraz wołał autobusem dojeżdżać. Przyjadę pod wejście, z powrotem też zawsze jakiś autobus pewnie będzie jechał. Czasem tutaj się siedzi nawet pięć godzin. Raz tak z kolegą mieliśmy. I teraz mamy płacić 3 zł za każdą godzinę? To wychodzi 15 zł. Parzcież nie siedzę w tych kolejkach dla przyjemności tylko dlatego, że muszę. Tu to trzeba mieć wyjątkowy fart żeby wejść do doktora na godzinę co podała pani w rejestracji. I co? Mam płacić jeszcze za to, że mi dzień zabierają? Śmiechu to jest warte. W sumie nawet nie śmiechu, bo to złość ogarnia. Najpierw niech dyrektorzy zrobią coś żeby do lekarza się wchodziło na tą godzinę co się było umówionym, bo przez to mają parkingi zawalone - mówi 71-letni pan Krzysztof z Chojnic.

Płatne tak, ale na innych zasadach

Przyszpitalny parking od dzisiaj jest płatny całą dobę, we wszystkie dni tygodnia. Opłata minimalna to 3 zł. Tyle kosztuje pierwsza i każda następna rozpoczęta godzina. Cena za bilet dzienny wynosi 30 zł. Opłata za brak ważnego biletu 50 zł. - Ten system jest bardzo niewłaściwy. Byłem w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Łodzi. Tam przy wjeździe pierwsza godzina jest bez opłaty. Tak więc, jak przyjeżdżam, idę odebrać wyniki to nie płacę nic. Jeżeli się zmieszczę w tej godzinie oczywiście. Jeśli nie, to bramka mnie nie wypuści. Muszę uiścić opłatę. Czas leciał, licznik bił, płacę i wyjeżdżam. I takie rozwiązanie ma sens - mówi Eugeniusz Wałdoch z Włocławka.

Po części z takim rozwiązaniem zgadza się Agnieszka Gałęzna. Debrznianka uważa jednak, że 3 zł winno się płacić za pierwszą godzinę, a za kolejne albo mniej, albo wcale. Nie bardzo rozumie też 50 zł kary za brak bileciku za szybą. - Załóżmy: wykupuję postój na dwie godziny, ale okazuje się, że moja kolejka trwa dłużej. Muszę z niej wyjść żeby przyjść na parking i wykupić kolejny bilet, potem zostawić go w aucie i wrócić do kolejki. To trwa. Szpital nie jest mały. Co jeśli w czasie kiedy znowu jestem na parkingu będzie w końcu miał wejść do gabinetu mój numerek? Moja kolej przeminie? I co? Mam prosić żeby mnie ktoś przepuścił w kolejce, czekać na koniec dyżuru lekarza, kłócić się z ludźmi, że przecież tu byłam wcześniej? To się kupy nie trzyma - podsumowuje.

Anna Zajkowska