Pożegnamy prof. Włodzimierza Kruszyńskiego

Zmarł Włodzimierz Kruszyński, nauczyciel historii i dyrektor Zespołu Szkół w Chojnicach. Pracował w chojnickim liceum w latach 1958 – 1984, stanowisko dyrektora pełnił w latach 1976 – 1982.

Trudno pogodzić się z faktem, że nie będzie Go już wśród nas. Śmierć tak zasłużonego i oddanego człowieka - długoletniego nauczyciela, wychowawcy spowodowała pustkę w sercach tych wszystkich, którzy Go znali.   |  fot. m.n.

Był działaczem ZNP i prezesem kasy zapomogowo-pożyczkowej pracowników oświaty. Pogrzeb Włodzimierza Kruszyńskiego odbędzie się w piątek 15 czerwca, msza św. o godz. 10 w kościele gimnazjalnym poprzedzona różańcem o godz. 9.30, uroczystości żałobne na cmentarzu komunalnym po mszy św., nastąpi tam złożenie urny z prochami zmarłego w grobie jego żony Marii.   

Kto miał lekcje historii z prof. Kruszyńskim, ten wie, że był to nauczyciel, jakich mało. Z ogromną wiedzą i ogromną kulturą. Nie był skłonny do wydawania pochopnych sądów, wydarzenia analizował chłodno, zawsze biorąc pod uwagę rację stron. Lubił dyskutować, ale alergicznie reagował na powierzchowność opinii i ocen. Miał długi partyjny staż, ale jego akces do PZPR |wynikał raczej z przemyślenia, że innej drogi nie ma, a nie było do czasów „Solidarności”, którą profesor obserwował z życzliwym dystansem, prorokując jej jednak, że ten karnawał rychło się skończy...

Jak „Kruszynę”, bo taką miał ksywkę, zapamiętali wychowankowie? Oto garść wspomnień. 

- Maturę zdaliśmy w 1963 roku. Mimo upływu czasu ciągle wspominamy lata licealne z naszym kochanym wychowawcą panem profesorem Włodzimierzem Kruszyńskim. Nie wypadało iść do szkoły bez odrobionych lekcji czy nie przygotować się do zajęć ustnych. Nie można było sprawić panu profesorowi zawodu. Witał nas zawsze z uśmiechem i spokojem, obdarzał zaufaniem. Zawsze był otwarty na nasze problemy, łączył zespół klasowy, w którym byli sami indywidualiści.

- Dbał o nasz wszechstronny rozwój, wędrował na biwaki klasowe. Co roku już jako dorośli staraliśmy się pamiętać o urodzinach pana profesora - rozmowy, wspomnienia, analiza wydarzeń historycznych, to była dla nas prawdziwa uczta intelektualna. Mimo słabego zdrowia pan profesor lubił odpowiadać na zadawane pytania. W tym roku zabraknie już tych rozmów, ale wiedzę i wartości, w które nas wyposażał, przekazujemy kolejnym pokoleniom – mówi Zofia Niegolewska - Myck.

- Profesorowi przypadło trudne zadanie. Nauczanie historii w okresie komuny. Często my, uczniowie, mieliśmy inną wiedzę z domu i Radia Wolna Europa, a inną zawierały podręczniki historii. Lekcje z profesorem to był majstersztyk pedagogiki. Przekazywał nam wiedzę, a była ona naprawdę rzetelna, w taki sposób, że rozbudzał chęć do samodzielnego dociekania, czytania i pogłębiania jej. Młodzież w tym okresie oprócz wiedzy potrzebuje również uśmiechu, rozmowy, serdecznego gestu, zrozumienia. Te wszystkie cechy znajdowaliśmy w profesorze. Jego łagodność, takt i przystępność sprawiały, że lgnęliśmy do niego – wspomina Sabina Lubińska.

- W 1963 r. lub 1964 r. zaprosił nas, swoich ówczesnych wychowanków, do własnego mieszkania na prawdziwy wykład o zbrodniach Stalina i Powstaniu Warszawskim. Był to oczywisty dowód na to, jak bezgranicznym obdarzał nas zaufaniem, życzliwością i troską o kształtowanie właściwego odbioru rzeczywistości, a także budowanie drogowskazów i systemu wartości. Ta metoda przyniosła naturalny i zapewne  oczekiwany przez pana profesora rezultat.

- Uczyliśmy się nie z obowiązku, ale dlatego, aby nie sprawić mu zawodu i przykrości. Przy okazji uzyskał efekt uboczny, bowiem uzmysłowił nam - i to na całe życie - jak wielką radość sprawia ustawiczne ,,dowiadywanie się'', jak funkcjonuje świat w każdym jego wymiarze. Ponieśliśmy wielką stratę. Drogi panie profesorze, zostawił pan ogromną wyrwę w sercu swojej uczennicy, ale na zawsze pozostanie w mojej wdzięcznej pamięci – mówi Danuta Jeremek (matura 1963).

Opracowała Maria Eichler

  1. 12 czerwca 2018  12:52   Wyjątkowy pedagog i człowiek! (1)   Andrzej

    Ja także bardzo ciepło wspominam prof.Kruszyńskiego,ponieważ lekcje historii,przez tak wielu nielubiane,z Nim wlaśnie były bardzo ciekawe.Przekazywał tę historię w sposób lekki i bardzo przystępny.Poza tym był człowiekiem bardzo pogodnym,skromnym i zawsze znalazł czas na rozmowę.Jeszcze ostatnio spotykałem Go na ulicy i zawsze na chwilę zamienialiśmy parę miłych zdań.Był to jeden z niewielu wykładowców o których pamiętać będzie się z wielką sympatią jeszcze bardzo długo.Profesorze,szkoda,że już Cię nie spotkam!

    14
    0
    Pokaż/ukryj odpowiedzi
    • 13 czerwca 2018  04:39   Wspomnienie   Zdzisława Wenderska ( Chrobak)

      Był jeszcze jeden taki nauczyciel historii śp.Wojciech Buchholz, były więzień hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof. "Nigdy więcej wojny"--taki był jego przekaz dla nas. Na lekcjach próbował dociec przyczyn wybuchu tej straszliwej II WŚ i takie też zadanie nam pozostawił do rozwiązania. Pamiętamy o tym!

      4
      0
  2. 12 czerwca 2018  09:05   Minione dzieje   Zdzisława Wenderska ( Chrobak)

    Jeszcze w liceum ( 1963-67 r.) dzięki Panu Profesorowi przeczytałam wszystkie przepiękne powieści piastowskie Karola Bunscha od "Dzikowego skarbu" do "Przełomu". Potem czytały je moje dzieci a teraz wnuki. Piękne były te nasze młode lata, jest KOGO i co wspominać . Dziękuję PROFESORZE.

    17
    0