Powiat chojnicki nie przekaże środków na pomoc po nawałnicy dla samorządu w woj. podkarpackim

Kilka tygodni temu do władz powiatu chojnickiego dotarło pismo od Związku Powiatów Polskich, z prośbą o wsparcie powiatu przemyskiego. W czerwcu br. nad tamtejszym regionem przeszły nawałnice, po których straty oszacowano na 16 mln 500 tys. zł.

Marek Szczepański, przyznaje, że powiat chojnicki nie przekaże dla powiatu przemyskiego pieniędzy, ponieważ on sam o taką pomoc (na usuwanie skutków nawałnicy) nie prosił.   |  fot. A. Zajkowska

Ulewne deszcze spowodowały znaczne zniszczenia m.in. mostów, dróg, budynków mieszkalnych i gospodarczych oraz w rolnictwie. Straty oszacowano na 16 mln 500 tys. zł. W związku z tym Związek Powiatów Polskich, wysłał do wszystkich samorządów członkowskich list z prośbą o składkę na pomoc poszkodowanemu powiatowi w województwie podkarpackim. - Będziemy analizować jak na dziś wygląda sytuacja, bo to już trochę czasu minęło. Była tam już kierowana pomoc, zarówno rządowa jak i innych samorządów - mówił podczas konferencji prasowej 25 sierpnia, Marek Szczepański.

Starosta chojnicki, nie podał wówczas konkretnej sumy, jaką powiat chojnicki mógłby wesprzeć samorząd z Podkarpacia. - Myślę, że nie mówimy o dużych kwotach, bo im więcej samorządów da drobne kwoty, tym większa będzie skala pomocy i większy efekt. Jeżeli mamy ponad 320 powiatów, każdy da po10 tys. zł, to już daje dość znaczne środki finansowe. Będziemy analizować i kontaktować się i sprawdzać jak dziś wygląda u nich sytuacja, bo być może dostali już taką pomoc, która pozwoli te straty odbudować - mówił w sierpniu Marek Szczepański.

Od rzeczonej konferencji minęły trzy tygodnie. Zapytaliśmy dzisiaj (17.09.) starostę chojnickiego, czy zarząd naszego powiatu zdecydował się przeznaczyć jakąś kwotę na pomoc po nawałnicy w powicie przemyskim? - Nie, zostawiliśmy tę sprawę bez rozpoznania z takiego powodu, że to pismo, które do nas wpłynęło było inicjatywą Związku Powiatów Polskich i wpłynęło według pewnego rozdzielnika.

- To nie jest tak, że powiat przemyski się do nas zwrócił z prośbą o pomoc - wyjaśnił. - Poza tym pismem, czekaliśmy też na bezpośredni sygnał od zainteresowanych. Takiego nie było. Kiedy nad naszym powiatem przeszła nawałnica, wówczas starosta Skaja takowe rozsyłał sam. Maile z prośbą o pomoc do konkretnych samorządów, wychodziły od nas bezpośrednio. To nie szło według rozdzielnika. Dlatego też, skoro nie było bezpośredniej prośby, sygnału uznaliśmy, że samorząd sobie poradził i zostawiliśmy ten temat bez rozpoznania - dodał Marek Szczepański.

Anna Zajkowska