Podróżują przez świat stopem. Bez biletu i klozetu

Osoby łapiące stopa to widok coraz rzadszy. Jeśli ktoś widzi na trasie dwie młode, uśmiechnięte i urocze blondynki myśli, że chcą pojechać kawałek do szkoły. A one w ten sposób zwiedziły już ponad 30 krajów i przejechały 100 tys. km!

Przygodę ze stopem Dominika Knitter i Magda Piotrowska rozpoczęły jeżdżąc z Brus do Chojnic. Teraz mają na koncie 100 tys. kilometrów i 33 kraje.   |  fot. (olo)

Przygodę ze stopem Dominika Knitter i Magda Piotrowska rozpoczęły jeżdżąc z Brus do Chojnic, gdyż brakowało autobusów i dobrych połączeń i jakoś musiały sobie radzić w drodze ze szkoły czy na imprezę. Później zdecydowały się na dalszą podróż (do Zamościa), a po odebraniu dowodów osobistych jeszcze dalszą i już zagraniczną (Portugalia). Dziś w swoich zeszytach mają notatki, rysunki, a w komputerze zdjęcia z ponad 30 krajów.

I myli się ten, kto pomyślał, że to tylko Europa lub jej okolice. W podróżniczym CV dziewczyny mają podróże na trzy kontynenty, wiele wspaniałych przygód i kilka trudniejszych sytuacji. Nigdy jednak nie było niebezpiecznie, a co najwyżej skończyło się kradzieżą rzeczy czy dokumentów. A jeśli już kogoś bardzo interesuje, czy zdarzały się zaloty, to dziewczyny mówią że od czasu do czasu, a przeważnie na trasie… z Brus do Chojnic. W innych krajach rzadziej…

Dominika i Magda, dla przyjaciół Dodo i Magda, to obecnie studentki. Dominika studiuje na Akademii Sztuk Pięknych, a Magda na Politechnice Gdańskiej. W swoją podróż zabrały wczoraj gości w Galerii Muzeum Janusza Trzebiatowskiego w ramach „Jesiennych Impresji”. I nie była to nudna podróż po słodkich i znanych z widokówek i atlasów miejscach, gdzie codziennie autokarami i zorganizowanymi grupami dobijają setki lub tysiące podróżników. Była to podróż tirami, z jedzeniem w podrzędnych restauracjach lub na plandece przy drodze i z noclegami w namiocie schowanym gdzieś w krzakach.

Czasami kierowcy lub inni miłośnicy takiego podróżowania poznani w internecie pomagali dziewczynom, zapewniali im spanie i jedzenie. Bruszanki w czasie tych wyjazdów były dla kierowców kilkudniowymi „kumplami”. Sasza i inni wspominani przez nie kierowcy byli szczęśliwi, że mieli do kogo się odezwać w czasie długiej trasy, a wieczorem mieli z kim napić się czegoś mocniejszego. Szczególnie w Rosji alkohol lał się strumieniami. Autostopowiczki opowiadały, jak radziły sobie „bez biletu i klozetu” (to cytat z ich bloga), jak myły włosy, kąpały się i szukały miejsc noclegu.

Dziewczyny, jak same przyznają, zawsze mają podczas wyjazdów szczęście, nigdy nic się nie stało, zawsze całe i szczęśliwe wracały do domu, a mają za sobą ok. 100 tys. kilometrów. Nawet kradzież całego ekwipunku wraz z dokumentami był dla nich przygodą. Nic nie dały znać w domu, a spotkani ludzie na tyle im pomogli, że miały i ciuchy i rzeczy i pieniądze na dalszą podróż.

Pieniądze to oczywiście pojęcie względne, gdyż dziewczyny najczęściej podróżują bez nich lub tylko z kilkoma euro w kieszeni. Jak mówią są studentkami, nie pracują, więc trudno im odłożyć parę groszy. Wykupienie wizy do Rosji, co wiązało się z wydaniem kilkuset złotych już było problemem. Dlatego dalsze wyjazdy są uzależnione głównie od zebranych środków. A marzenia mają, widząc więc chęć zwiedzania świata obu dziewczyn można się spodziewać, że i tak coś wykombinują.

Dziewczyny podzieliły się też swoimi doświadczeniami. Opowiedziały, dlaczego w podróży najważniejsze są nóż (np. do zrobienia kieliszka do wódki z marchewki), twardy zeszyt, ksero dokumentów, plandeka, a odpowiedziały też na nurtujące pytania, również te zadawane przez Rosjan – za kim Polska była w czasie II wojny światowej, ile mają dzieci i co takiego w życiu naskrobały, że mają tyle tatuaży.

Dla tych, którzy w życiu nie byli w obcym kraju i nigdy nie odważyliby się wsiąść do obcego auta i przysłowiowego Saszy była to świetna przygoda. Dziewczyny udowodniły i same podkreśliły, że żeby poznać Francję warto przespać się w namiocie w ciekawym miejscu, zjeść swojskiego serka ze swojską bagietką od gospodarzy i napić się swojskiego wina, niż przestać kilka godzin czy nawet spędzić weekend pod wieżą Eiffla.

A o tym że autostop to fajna przygoda dla każdego udowodniła Magda, a raczej jej mama Mirosława, bowiem obie w ten oto sposób pokonały kilka krajów. Polecamy profil autostopowiczek https://pl-pl.facebook.com/autostopnon/

Tekst i fot. (olo), profil FB Auto-non-stop