Podróże wschodnie Stasiuka

Dla mnie wschód zaczyna się na linii Wisły - to stwierdzenia w przypadku pisarza Andrzeja Stasiuka dotyczy nie tylko topografii. Wczoraj (13.10.) w miejskiej bibliotece autor niedawno wydanego „Wschodu” spotkał się z tłumem chojnickich czytelników.

Spotkanie trwało niemal dwie godziny i słuchacze wciąż nie mieli dość. Pisarz okazał się być znakomitym gawędziarzem.   |  fot. (ro)

Nie interesuje go świat Zachodu, gdzie wszystko jest już wymyślone, wymuskane, sterylne, z przesytem bylejakości. Szuka miejsc, gdzie artefakty przeszłości starzeją się pokrywając szlachetną patyną. Jego najnowsze dzieło "Wschód" to nie tylko zapis podróży, jakie odbył w ostatnich latach.

- Mnie interesuje to, co dany kraj robi z moim umysłem - opowiadał. – Podróżuję, by patrzeć, jak ten wschodni świat wyświetla się w mojej przeszłości. Fascynuje go, co stało się w miejscach, które spustoszył komunizm, i gdzie wciąż widać jego cień. Nie czuje się spadkobiercą Kapuścińskiego, który wnikliwie opisywał obserwowaną rzeczywistość.

Stasiuk idzie innym tropem - własnych wspomnień i wrażeń - z dzieciństwa spędzonego na podlaskiej wsi, z beskidzkiej Dukli z ostatnich podróży.- Jadę tam, gdzie jest pusto choćby na bezkresne stepy. Perspektywa tysięcy kilometrów przed sobą – to działa jak doświadczenie nieskończoności. To doświadczenie jak z ruchomego klasztoru o surowej klauzurze.

Ale w książkach bynajmniej nie ma pustki – są natomiast intensywne kolory, smaki, zapachy. A to lubią odbiorcy, którzy później próbują odnaleźć te miejsca w naturze. - Do dziś wielu Niemców wędruje po Dukli z tamtejszym wydaniem mojej książki w dłoniach jak z przewodnikiem – wspominał z rozrzewnieniem.

 (ro)

fotoreportaz.jpg

  1. 14 października 2014  12:46   A podejdź do płota jako i ...   anonim

    A podejdź do płota jako i ja podchodzę ...

    0
    0