Ostatnie pożegnanie Ireny Klajny

W środę zmarła pierwsza, i jak dotąd jedyna, kobieta naczelnik Chojnic (1974-1975), samorządowiec, harcerka i wieloletnia kierowniczka Urzędu Stanu Cywilnego. Dzisiaj pożegnali ją rodzina, przyjaciele i znajomi, również ci z urzędu miejskiego.

W korowodzie pogrzebowym Ireny Klajny przeszło mnóstwo ludzi. - To jak wiele osób przyszło ją tu dziś pożegnać świadczy o tym, jakim była człowiekiem - skwitował ksiądz prowadzący uroczystość.   |  fot. A. Zajkowska

Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w kaplicy przy cmentarzu komunalnym w Chojnicach. Następnie w ostatnią drogę odprowadził ją kondukt składający się z rodziny, przyjaciół, znajomych, delegacji. Przy grobie przemówił tylko Robert Wajlonis, obecnie dyrektor generalny i sekretarz Urzędu Miejskiego w Chojnicach, który przed lady przejął po Irenie Klajnie, funkcję kierownika Urzędu Stanu Cywilnego.

Zanim jednak rozpoczął pożegnalną przemowę Jacek Klajna, syn zmarłej, radny powiatu chojnickiego, wspomniał, że dyrektor się śpieszy. Ten nawiązał do tego w przemowie. - Żegnając moją przyjaciółkę Irenę, chciałem wspomnieć o tym, czym było dla niej życie. Nie jest miarą człowieka jak długo żyjemy, tylko miarą jest to co po sobie zostawiamy. Pani Irena... wybaczcie tę osobistą refleksję, ale dzięki niej zawdzięczam wiele, bo wiele mnie nauczyła. Byłem jej zastępcą, a później ją zastąpiłem na stanowisku kierownika Urzędu Stanu Cywilnego.

- Tu syn, wspomniał, że ja się spieszę, ale to nie jest tak, że ja chcę skończyć tę ceremonię. Ja po prostu chcę zrobić to, co robiła przez całe życie pani Irena. Po prosu mam pięć ślubów dzisiaj - mówił Wajlonis. - Każdy z chojniczan, który pojawił się na tym świecie, lub z tego świata odchodził, zawsze musiał przyjść przed oblicze pani Ireny, która była po prostu dobrym człowiekiem. Nie było takiej sytuacji żeby ktoś, w urzędzie, którym ona kierowała czegoś nie załatwił lub wyszedł niezadowolony. Była po prostu dobrym, życzliwym i ciepłym człowiekiem.

- A to dobro i ciepło, które dawała zaowocowało również dobrymi wspaniałymi ludźmi, jakimi są jej synowie i jej najbliższa rodzina, synowe, wnuki i wszyscy, z którymi się stykała. Miała pasje, które dzieliła i czego symbolem są te szklanki, które przed chwilą były wypite na jej ostatnią wachtę. Zawsze pani mówiła, przekazując obrączki na ślubach, że są one symbolem kręgu, które zatacza życie. Wiem, że ten krąg, po którym pani stąpała może nie zawsze był gładki, może nie zawsze był wygodny, ale zawsze promieniował ciepłem, miłością i dobrocią, która w pani była. Dziś pozostaje nam wszystkim chylić głęboko czoła nad dziełem jej życia i powiedzieć zwyczajnie w świecie, do widzenia pani Ireno.

Irena Klajna zmarła w wieku 81 lat. W lutym tego roku była jedną z pięciu osób, którym, głosami mieszkańców, przyznano tytuł „Chojniczanina 100-lecia”.

Anna Zajkowska