O wujkach i ciotkach u Albina

Cykliczne czwartkowe spotkania muzealne w oddziale na Drzymały 5, w dawnym mieszkaniu Albina Makowskiego są okazją do przyjrzenia się rozmaitym pasjom. W ostatni czwartek królowała genealogia.

W książkach Tomasza Cisewskiego jest wiele materiałów dodatkowych, np. mapy.   |  fot. Maria Eichler

- Ale mieliśmy już opowieść o monetach czy o starych fotografiach – przypominała dyrektorka muzeum Barbara Zagórska. – Dziś liczymy na odkrycie rąbka tajemnicy o poszukiwaniach przodków.

Niekoniecznie na dysku

Bo taką właśnie pasję ma Tomasz Cisewski. Jak wyznał, zaczęło się już w szkole średniej, kiedy  był stałym klientem muzealnej biblioteki. Trochę musiał się gimnastykować, żeby zdążyć. – Ale nie wagarowałem – śmiał się. Później zaczął odwiedzać archiwa – w Pelplinie, Chojnicach, Gdańsku. W księgach   metrykalnych pochylał się nad urodzinami, małżeństwami i zgonami. Zaglądał do ksiąg sądowych, gruntowych i majątkowych.

Tomasz Cisewski opowiadał o swojej pasji.

To, co go interesowało, zapisywał na karteczkach. Ma jeszcze takie sprzed 15 czy 10 lat. Wie, że nowa technologia bywa zawodna, że zdarzało się co niektórym, że im z dysku wszystko wyparowało…Więc woli tak staromodnie… Pierwsza książka Cisewskiego była o rodzie Ossowskich. I wtedy też musiał rozstrzygać dylemat, jak ma wyglądać drzewo genealogiczne, czy najstarsi przedstawiciele rodu mają być na dole strony, czy jednak u góry. Bo metodologia jest różna. Jemu pasuje akurat taka pod prąd, z najstarszą odnogą u góry.

Kto nie wypadł sroce spod ogona

Ilustracją pomocnych dla genealoga materiałów były przykłady dawnych reklam – sklepu z towarami kolonialnymi Stefana Cysewskiego z Brus, fotografie – małżeństwa Hamerskich z Małego Gliśna, kobiety uwiecznionej na zdjęciu w latach międzywojennych, ślubu w 1930 r. w Brusach, dokumenty, takie jak karta ewidencyjna ZUS z dwudziestolecia międzywojennego. Z takich okruchów można zbudować większą całość.

Można było obejrzeć książki autora (z prawej).

Wzdychano, że taka pasja jest czasochłonna, żmudna i wymaga wielkiej cierpliwości i dociekliwości. Cisewski potwierdzał, że faktycznie tak jest. – To jest niezwykle ważna robota – chwalił Krzysztof Dziekan. – W psychiatrii i psychologii też są badania skoncentrowane na wpływie rodziny na to, kim jesteśmy i jacy jesteśmy. Odkrywa się rodzinne kody i strategie. A poza tym każdy chce wiedzieć, skąd jest i że nie wypadł sroce spod ogona. Rodzina to też często nasze ostatnie oparcie.

Cisewski na pewno jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w tej dziedzinie. Bo, jak się śmieje, jakieś uzależnienie trzeba przecież mieć…

Tekst i fot. Maria Eichler

Z uwagą oglądano drzewa genealogiczne.