Na koniec Impresji Barbara Łącka i Darek Buczek

To już koniec Jesiennych Impresji z Muzeum Janusza Trzebiatowskiego. Zapowiadane spotkanie autorskie z Kazimierzem Rinkiem nie dojdzie do skutku. Może w innym terminie...

Dariusz Buczek, towarzyszy mu Arkadiusz Pepliński.   |  fot. Maria Eichler

Tymczasem w miniony piątek oglądaliśmy wystawę rzeźby Barbary Łąckiej i bawiliśmy się na koncercie Dariusza Buczka, wokalisty i muzyka z Chojnic, który wyznał, że gdyby nie jego nauczyciel muzyki Michał Leszczyński, to pewnie nie byłoby go na scenie...Skrzydła urosły mu też w szkole średniej, podczas Kwietniowych Spotkań z Poezją, bo jak podkreślił, wtedy to poezja złapała go za serce i trzyma do tej pory...

Bis ze Skaldami

A więc w repertuarze ma m.in. utwory Starego Dobrego Małżeństwa, Grzegorza Turnaua, Piotra Roguckiego, Dżemu – takie, które niosą jakieś przesłanie i emocje. Sam pisze też teksty i komponuje, jego płyta „Biegnę wolno” była dostępna na koncercie. Buczek ma w swojej biografii bardzo ważny epizod krakowski i przyjaźń z festiwalem Anny Dymnej i z nią samą.

Jak wspominał, to właśnie na krakowskiej scenie podczas koncertu na cześć Leszka Aleksandra Moczulskiego przyszło mu zaśpiewać przebój Skaldów „Wyznania wiejskiego listonosza” i było dla niego wielką frajdą, że mógł go bisować razem z członkami tego zespołu. Ciepło przyjęty przez widownię, reklamował też towarzyszącego mu kolegę – Arkadiusza Peplińskiego, który studiuje teraz realizację dźwięku i dyrygenturę, ale jest człowiekiem-orkiestrą, bo gra na wielu instrumentach i jak się można było przekonać, również śpiewa. Może warto zapamiętać to nazwisko?

Kim jesteśmy?

Barbara Łącka tym razem nie miała prawa głosu, za to mówiły jej rzeźby. Usytuowane w podziemiach kościoła gimnazjalnego przepołowione głowy miały symbolizować pewnie rozdarcie człowieka, który szuka swojej tożsamości, próbuje ocalić swoją integralność, podlegając różnym wpływom i różnym emocjom. Każdej rzeźbie przypisany jest obraz na płótnie, niejako kolorystyczny komentarz do dzieła.

Oprócz tego artystka wypisała jeszcze na oddzielnych pracach emocje i cechy, jakie nam towarzyszą i jakie sobie lub innym przypisujemy. Wystawa „Czy to są nasze prawdziwe oblicza? Kim jesteśmy?” niestety jest efemerydą. Bo podziemia są wykorzystywane na jeszcze inne funkcje, a alternatywy jeszcze nie ma...Może więc kiedy indziej uda się pokontemplować...

Tekst i fot. Maria Eichler