Monodram o największym Polskim Emisariuszu

Sebastian Ryś, młody wrocławski aktor dokonał niełatwej rzeczy – na deski sceny potrafił zaadaptować opowieść o człowieku, który był świadkiem wielkiej i dramatycznej historii i potrafił ją przekazać najważniejszym decydentom podczas II wojny św.

Sebastian Ryś w opowieści o wojennych losach Jana Karskiego.   |  fot. (ro)

Ta niespełna godzinna opowieść nie jest jednostajna – sama historia Jana Karskiego jest pełna niezwykłych wydarzeń. A i aktor użył różnych form narracji – czasem posługuje się fikcją, niekiedy sarkazmem, a całość tej historii wiąże nić dokumentalnej opowieści.  Momentami ma się wrażenie, że niektóre sytuacje opowiada we właściwy sobie sposób Bogusław Wołoszański!

Warto dodać, że w rodzinie aktora Sebastiana Rysia opowieść o Janie Karskim `była znana nie z historycznych książek lub programów, lecz z opowieści dziadka Ryszarda, który wraz ze swym oddziałem odbił polskiego emisariusza ze szpitala Nowym Sączu. I chociaż obydwaj bohaterowie wojny spędzili ze sobą tylko kilkanaście godzin, obydwaj zapamiętali wiele.

Nad całą opowieścią w świadomości widzów zawisa pytanie: co byłoby, gdyby Karski nie istniał?  Co stałoby się, gdyby nie udało mu się dotrzeć do świata wielkiej polityki  nie opowiedział o skali ludobójstwa? Zapewne każdy, kto wychodził z sali ChCK po obejrzeniu monodramu „Zupa rybna w Odessie”, miał własny pogląd na tę sprawę.

(ro)

fotoreportaz.jpg