Latem nie ma kto pilnować boisk

Radny Marek Szank apeluje, by w czasie wakacji na boiskach byli animatorzy, którzy zorganizują zajęcia dla dzieci i młodzieży oraz zadbają o bezpieczeństwo. Pomysł ten, jak zresztą wiele innych, trafia na urzędniczą blokadę.

Jak widać, place zabaw, przy takim podejściu młodych ludzi długo nie wytrzymają. To samo z boiskami. Szkoda, że nikt nie potrafi pociągnąć tematu i zorganizować sportowych wakacji dla dzieci.   |  fot. (olo)

Szank pomysł opieki nad boiskami – w SP nr 1 i SP nr 3 – zgłaszał już na ostatniej sesji. Wniosek swój powtórzył również na komisji kultury i sportu oraz komunalnej. Taka potrzeba jest i nie tylko tych wspomnianych boisk, ale jeszcze kilku innych. Rodzice byliby bardzo zadowoleni, gdyby wiedzieli, że ich dziecko teraz ćwiczy i gra pod opieką wykwalifikowanej osoby.

Potrzebny jest też „stróż”, który otworzy, przypilnuje, naprawi, pomoże. Okazuje się, że nie jest to takie proste i trafia na urzędniczą blokadę. - Chyba wrzuciłem kamyczek do ogródka. Dla mnie jednak niedopuszczalną sytuacją byłoby zamykanie boisk na czas wakacji, bo młodzi ludzie i tak sobie zrobią i znajdą wejście. Zdaję sobie jednak sprawę, że powinny one być w odpowiedni sposób zabezpieczone. Problem ten zgłaszam od dawna, przy SP nr 1 już od czasu, kiedy powstało boisko. Bez nadzoru to boisko zaczyna niszczeć – mówi Marek Szank

Boisko przy SP nr 1, SP nr 3, podobnie zresztą jak orlik przy ZS nr 7 na Osiedlu Bytowskim, formalnie są pod opieką szkół. I to dyrektorzy placówek za nie odpowiadają. A jak wiadomo, środków na animatora za bardzo nie ma, a szefowie osiedli też nie są skłonni wykładać „osiedlowych” pieniędzy. A urzędnicy rozkładają ręce…

Czegoś nie rozumiem. Jak rozmawiamy o środkach na kulturę i sport okazuje się, że możemy dysponować milionami, ale jak pytam o animatora czy gospodarza, który przypilnuje boiska we wakacje, to nie niewielkich ma środków na ten krótki okres – mówi Szank. Radny załamuje ręce, bo to kolejna sprawa, z pozoru prosta do „ogarnięcia”, ale urzędnikom trudno znaleźć wyjście i środki.

– To polityka spychologii. Podzielam zdanie Marka Szanka, bo te obiekty mają służyć dzieci i dorosłym. I to bzdura, gdyby były latem zamknięte. Nie ma żadnego planu na użytkowanie tego i to absurd, że samorządy mają szukać na to środków albo żeby pozyskiwać pieniądze z grantów – mówi Marzenna Osowicka.

Ulubionym słowem staje się słowo: bumerang. – Ten temat wraca jak bumerang. Piąty czy szósty raz się zajmujemy tym tematem. Przypominam, że za obiekty szkolne odpowiada dyrekcja i mówi o tym ustawa. Zgadzam się też, że te obiekty nie mogą być zamknięte, ale już próbowaliśmy ugryźć ten temat – mówi Antoni Szlanga, do niedawna szef komisji komunalnej.

Stanisław Kowalik, który zastąpił Szlangę na tej funkcji, przewiduje posiedzenie kilku połączonych komisji, by uporządkować ten problem i nie tylko w SP nr 1 i 3, ale kompleksowo.  Tylko, że…. - Wakacje są już za tydzień – dodaje Marek Szank. Póki co radni przegłosowali wniosek, by przekazać w gestię wydziału komunalnego place zabaw. Wściekły jest szef osiedla nr 3 Słoneczne - Leśne Edward Gabryś.

Ich plac zabaw nie jest jeszcze gotowy, a czas zorganizować… dzień dziecka. – No są ciągle problemy. Mam obiekcje do tego tematu, są też źle zaprojektowane. Nie robiłem jeszcze dnia dziecka, czekamy na oddanie placu i nie możemy się doczekać. Festyn w końcu będzie w sobotę, ale plac zabaw będzie stał zamknięty. Nie wiadomo też, kto ma na tych placach kosić trawę i sprzątać – dodaje Gabryś.

I tylko pomyśleć, gdzie te czasy, kiedy w czasie wakacji organizowane były – chociażby przez nieżyjącego już Henryka Gostomczyka – zawody w ringo, badmintona, tenisa czy piłkarskie turnieje dzikich drużyn. A wówczas nie mieliśmy do dyspozycji żadnych orlików i świetnych boisk o salach gimnastycznych nie wspominając, tylko jak na „dzikie” drużyny przystało, były „dzikie” boiska.

Tekst i fot. (olo)