Jak obniżyć poziom cholesterolu

Najpierw konieczne jest ustalenie przyczyny hipercholesterolemii, czyli wysokiego poziomu cholesterolu we krwi. Przy niedoczynności tarczycy niewątpliwie zacznij od leczenia tej choroby.

Cholesterol ( LDL) negatywnie wpływa na pracę naszego organizmu oraz koreluje z występowaniem niektórych chorób.   |  fot. mamzdrowie.pl

Jeżeli powodem jest kuracja hormonalna – również wspólnie z lekarzem trzeba się zastanowić nad dalszym postępowaniem. Natomiast gdy wysoki poziom cholesterolu ewidentnie wiąże się z otyłością, dietą obfitującą w tłuszcze, siedzącym trybem życia i stresami, zmień styl życia, a przede wszystkim zacznij od radykalnej zmiany diety. Ustal, jakie jest twoje faktyczne zapotrzebowanie energetyczne. Kobiety bez nadwagi, wykonujące lekką pracę, potrzebują zwykle nie więcej niż 2000 kcal. Borykające się z nadwagą  muszą obniżyć dietę do 1200 - 1500 kcal. Zapotrzebowanie mężczyzn na kalorie jest nieco wyższe – 2200 kcal przy lekkiej pracy i 2500 - 3000 kcal przy cięższej pracy. Tak dobieraj potrawy i posiłki, aby nie przekraczać zapotrzebowania energetycznego.

food.jpg

- Zrezygnuj z tłustych mięs, tłustych wędlin, podrobów i tłustego nabiału. Zastąp je chudymi produktami. To tłuszcz zwierzęcy jest głównie odpowiedzialny za wzrost poziomu cholesterolu.

- Nie smaruj pieczywa, a jeśli już musisz  to bardzo cienko, miękką margaryną w kubeczku lub minimalną ilością masła. Margaryny twarde, tzw. kostkowe, są tak samo niezdrowe jak smalec czy słonina.

- Nie jedz zawiesistych zup na tłustych wywarach mięsnych oraz podprawianych śmietaną. Najzdrowsze są zupy na wywarze z jarzyn, zabielone jedynie mlekiem lub jogurtem.

- Zrezygnuj z potraw smażonych tradycyjnie na tłuszczu. Nawet najchudszy kawałek mięsa, np. filet z indyka, po wchłonięciu tłuszczu z patelni staje się wysokokaloryczny. Smażenie nie jest polecane jeszcze z innego powodu – pod wpływem wysokiej temperatury w tłuszczach, zwłaszcza w olejach, maśle i margarynie, zachodzą niekorzystne procesy, które powodują powstanie nadtlenków, wybitnie sprzyjających rozwojowi miażdżycy i innych chorób cywilizacyjnych.

- Zrezygnuj z ciast, zwłaszcza tłustych, oraz czekolady i batonów. Słodycze także powodują wzrost cholesterolu i trójglicerydów, a więc przyspieszają procesy miażdżycowe.

- Wybieraj potrawy gotowane, duszone i pieczone, ale bez zrumienionej mocno skórki. Jeśli od czasu do czasu coś smażysz, rób to tylko na patelni, która nie wymaga dużej ilości tłuszczu. Do pieczenia wykorzystuj folię aluminiową, rękaw foliowy lub specjalnie do tego przeznaczony pergamin.

- Koniecznie uwzględnij w jadłospisie ryby, zwłaszcza morskie. Już 30g ryby dziennie chroni przed miażdżycą. Zatem  2-3  razy w tygodniu zastąp mięsne posiłki rybnymi.

- Jedz jak najwięcej warzyw, owoców oraz razowe pieczywo, przetwory z razowej mąki i grube kasze. To nasi główni sprzymierzeńcy w walce z nadmiarem cholesterolu we krwi. Dostarczają dużo błonnika, który działa w przewodzie pokarmowym jak szczotka wymiatająca wszystko, co nie jest potrzebne i może nam zaszkodzić, a więc i nadmiar cholesterolu. Zawierają też witaminy antyoksydacyjne  (beta-karoten, C i E) i polifenole o bardzo silnym działaniu antyoksydacyjnym, czyli zapobiegającym zmianom degeneracyjnym w organizmie.

piramida.jpg

- Znane jest przeciwmiażdżycowe działanie jogurtów naturalnych i kefirów. Wykorzystuj je w codziennej diecie, zwłaszcza te o obniżonej zawartości tłuszczu.

- Przyrządzaj potrawy z otrębami, zwłaszcza owsianymi, oraz płatkami owsianymi. W przetworach z owsa odkryto tzw. beta - glukany, a eksperymenty medyczne potwierdzają właściwości obniżające poziom cholesterolu przez te substancje.

- Pij zieloną herbatę, ponieważ zawiera polifenole, podobnie jak wiele warzyw.

- Zastępuj dania mięsne potrawami z roślin strączkowych. One również hamują wchłanianie cholesterolu w jelicie cienkim.

- Przyprawiaj potrawy cebulą i czosnkiem.

- Do surówek i sałatek dodawaj olej (słonecznikowy, z pestek dyni, sojowy, etc.) lub oliwę z oliwek, tłuszcze te, stosowane w rozsądnych ilościach, również przeciwdziałają hipercholesterolemii.

- Urozmaicaj potrawy kiełkami, pestkami słonecznika i dyni, orzechami. W nich także nie brakuje substancji pomagających utrzymać prawidłowy poziom cholesterolu.

- Produkty zawierające dużo cholesterolu, np. żółtka jaj, wątróbkę, jedz tylko sporadycznie lub wyklucz na czas trwania diety obniżającej cholesterol.

Uwaga!

Jeśli poziom cholesterolu całkowitego nie przekracza 300 mg/dl krwi, obniża się go wyłącznie za pomocą diety, ruchu na świeżym powietrzu, gimnastyki, rezygnacji z picia alkoholu i palenia papierosów. Dopiero przy wyższym poziomie cholesterolu konieczne są leki hipolipemiczne. Efekt diety antycholesterolowej powinien być widoczny już po 5 - 6 tygodniach. Przez cały ten czas staraj się tak dobierać produkty, by wszystkie posiłki nie dostarczały więcej niż  300 mg cholesterolu dziennie.

Makrela, śledź, łosoś, sieja, tuńczyk, okoń, pstrąg i halibut zawierają najwięcej kwasów tłuszczowych omega-3, wykazujących działanie przeciwmiażdżycowe. Kwasy te zmniejszają krzepliwość krwi, zapobiegają więc powstawaniu blokujących przepływ krwi skrzepów. Częściowo też chronią przed powstaniem blaszki miażdżycowej w ściankach naczyń krwionośnych.

Dieta a dobry i zły cholesterol

Na początek wyjaśnienie: w żywności nie ma dobrego i złego cholesterolu, natomiast poszczególne produkty spożywcze mogą przyczyniać się do wzrostu lub spadku w naszej krwi zawartości cholesterolu w dobrej frakcji HDL i złej LDL.

Dobre działanie  (wzrost HDL / spadek LDL)

- warzywa i mniej słodkie owoce – bogate w błonnik i witaminy antyoksydacyjne

- przetwory z razowej mąki (szczególnie produkty z owsa), grube kasze – zawierają dużo błonnika

- oleje i miękkie margaryny – zawierają dużo kwasów tłuszczowych jedno- i wielonienasyconych

- zielona herbata, czerwone wino (nie więcej niż lampka dziennie), aronia – zawierają polifenole

- orzechy laskowe, arachidowe, migdały – umiarkowanie, bo są kaloryczne

Złe działanie  (wzrost LDL/ spadek  HDL)

- smalec, słonina, boczek, łój, tłuste mięsa, wędliny, podroby

- żółte i topione sery, śmietana, masło, twarde margaryny

- tłuste ciasta i ciasteczka, batony, czekolady

- mocne alkohole

Opracowanie:  Sabina Budkiewicz

www.geminichojnice.pl

  1. 8 lipca 2012  09:04   Suplement   kasia

    Od kilku tygodni nie mam już problemu z cholesterolem, ale zajęło mi sporo czasu by w końcu odebrać pozytywne wyniki badań. Stosowałam suplement zawierający błonnik z owsa Betalip oraz byłam na specjalnie ułożonej diecie. Dużo też ćwiczyłam i pływałam.

    1
    0
  2. 11 października 2011  16:23   Ostatnio przechadzałem sie w ... (1)   Alex

    Ostatnio przechadzałem sie w markecie Carefour czy jak mu tam, przechodzac obok stopiska z mięsem smród miesa mnie dosłownie tak zamulił ze zebrało mi się na wymioty. Zerkam w te ich lodówki a tam ludziska kupują smierdzace mieso prawie sie zabijają o kazdy kawałem zgniłej nogi kurczaka. Wiec kto tutaj jest winny tej calej maskarady?

    0
    1
    Pokaż/ukryj odpowiedzi
    • 11 października 2011  18:38   Pracowałam kiedyś w wielkm ...   x

      Pracowałam kiedyś w wielkm markecie i powiem wam, ze to co zostaje stare, czy też skrawki i obrzynki wrzuca się do kapusty i sprzedaje jako bigos, podobnie robi się z serem starym, trze się go i laduje w opakowania jako do pizzy czy zapiekanek, o innych praktykach wam nie powiem, bo i tak nie dacie mi wiary, ze tak się oszukuje klienta, zysk liczy się tylko on, jak najmniejszym kosztem strat

      0
      0
  3. 11 października 2011  16:18   a może żoneczka zamiast ...   ...............

    a może żoneczka zamiast oglądać głupawki ..wojewódzki czy doda ,,,zrobi pierogi z jabłkami ,kiszona kapusta z grochem ,ziemnaczki w czerwonym barszczyku z polskich buraczków ..a herbatke to może lipowa samemu zebrana czy tez z kwiatu czarnego bzu itd a jesli nie no to apteki po magnez a potem coś na nereczki itd.Jeśli ktos uparł się i napina brzuch jak wyżej -soczystym stekiem i piwem i lezy przed telewizorkiem no to żyje dobrze ale krótko ...i o co się martwić .Światłość wiekuista napewno go zrozumie .Acha w centrach handlowych jest najwięcej różnorakich kontroli spoconych inspekorków krajowych ..toteż tam radze kupować....na bazarach są oszusci krajowi ,mozna zamiast królika kupic kota itd.Po wódeczce góral opowiadał że jak sie nasika do mleka to szybciej i lepiej wychodza oscypki ....a taki tam producent miodu to pszczoły trzyma w ulach a one tylko obracaja przegotowany cukier na miód ...a do chleba dodaja świnską sierść i jest chruki i smaczny ...

    1
    0
  4. 11 października 2011  08:56   Ludzie ponoć z biedy pędzą ... (6)   Modyfikant

    Ludzie ponoć z biedy pędzą do marketów, bo tam duuuuużo taniego „jedzenia” i nie liczy się, że w nich dużo dodatków chemicznych we wszystkich produktach np w zupach w proszku, konserwach, wynalazkach mięsopodobnych, kawie, zwłaszcza cappuccino, w napojach kolorowych, w przetworach mlecznych oraz w wędlinach, chociażby szynce, która szprycowana jest wszystkim czym tylko się da, po to by jej uzyskać z mięsa jak najwięcej i aby apetycznie wyglądała. A przecież żywność nie musi być piękna, tylko zdrowa. Podejrzanie apetycznie wyglądającą szynkę możemy zastąpić znacznie smaczniejszym i do tego zdrowszym, bo upieczonym w domu, kawałkiem mięsa. Kolejnym takim produktem są parówki - znajdują się w nich rozdrobnione resztki nie wiadomo czego, połączone z tłuszczem, środkami koloryzującymi oraz smakowymi. A po co pić jogurt ze sztucznymi zagęszczaczami i innymi całkiem zbędnymi dodatkami, jeśli łatwo możemy zrobić go sami. Ludzie mają to gdzieś, szprycują się tym gównem na zasadzie „ni kłak nie wełna, aby d….pa była pełna?”. Korporacje zacierają ręce bo kasa płynie szerokim strumieniem, apteki też, bo od tego syfu coraz więcej ludzi choruje i koło się zamyka. Nie zdrowie klienta a zysk jest tego wyznacznikiem. Polska bieda nie jest usprawiedliwieniem do zżerania śmieci, bo przecież ten syf kumuluje się w organizmach, a zdrowie nie ma ceny! Okazuje się, że ma, a potwierdzeniem tego jest paragon z marketu. Ludzie są krótkowzroczni i głupi ze dają się tak manipulować tanim sloganom. Wasze zdrowie – wasz wybór.

    0
    0
    Pokaż/ukryj odpowiedzi
    • 11 października 2011  21:23   Naprawdę mam taki problem i ...   vicki

      Naprawdę mam taki problem i wcale nie jest to śmieszne. Nie rozumiem, co jest takiego złego w temacie o puszczaniu bąków, że musi być od razu napiętnowany Otóż puszczam wyjątkowo śmierdzące bąki po jedzeniu zawierającym związki siarki, takim jak jajka lub surowa cebula. Staram się ich w ogóle nie jeść, ale czasami jest to niemożliwe. Zwłaszcza jak idę do kogoś i ktoś mnie czymś zawierającym te składniki częstuje (zwłaszcza w święta wielkanocne...) To poważny problem, bo o ile na razie mogę sobie takie ataki przesiedzieć w pokoju i wietrzyć mieszkanie, to za jakiś czas, kiedy już zamieszkam z moim chłopakiem może to być... dość przykre. Nie chciałabym go zadusić....

      0
      0
    • 11 października 2011  15:20   Powiem wam, że robię kupę ...   Mała

      Powiem wam, że robię kupę co kilka dni, nie lubię się wypróżniać, bo są ekstremalnie wielkie i śmierdzą po prostu koszmarnie. Do jakiego specjalisty iść, jakie badania zrobić?

      0
      0
    • 11 października 2011  13:05   Do Kupy Wojewódzkiego   Sabina Budkiewicz

      Brawo ! Świetne spostrzeżenie. Zapach naszej "kupy" rzeczywiście uzależniony jest od tego, co jemy. Tak naprawdę kał prawidłowo odżywiającej się osoby powinien być niemalże bezwonny. Przy okazji ciekawostka: kał niektórych osób zawiera spore ilości metanu. Jeden z moich profesorów podkreślał, że jest to duże źródło niewykorzystanej energii, bo podłożenie zapalonej zapałki - w wiadome okolice - powoduje zapłon ! Gdyby więc zmagazynować tę energię, to ... ho, ho, ho ... co by się działo !

      0
      0
    • 11 października 2011  10:16   Pracowałem jako pracownik ...   Kupa Wojewódzki

      Pracowałem jako pracownik sanitarny przez kilkanaście lat w dużym mieście. Zrobiłem pewne spostrzeżenia. Otóż kiedyś smród po oddaniu kału był mniej dokuczliwy, związane to było ze sposobem żywienia , w chwili obecnej jest on nie do zniesienia. Winne temu są związki chemiczne dodawane do żywności. Musicie wiedzieć, że woń bąków wywołują małe ilości siarkowodoru i merkaptanów i innych związków chemicznych (tiole) tworzących mieszaninę. Zawierają one siarkę. Im twoja dieta bogatsza w siarkę tym więcej siarczków i merkaptanów wyprodukują bakterie, a co za tym idzie tym bardziej będą śmierdzieć twoje bąki. Proponuje zrobić doświadczenie. żywieniowe. Jedzcie przez dwa dni jajka, żytni chleb, chuda szynka drobiowa, zróbcie kupę wchłaniając jej zapach, potem nakupujcie z marketów parówek i innych produktów, jedzcie też dwa dni, potem zróbcie kupę wąchając zapach. Porównajcie jaki był do zniesienia i z jakiego odżywiania. Wniosek nasunie się wam sam.

      0
      0
    • 11 października 2011  09:54   Ja tam nie jem nic marketu, ...   anonim

      Ja tam nie jem nic marketu, stać mnie na jedzenie ekologiczne i zdrowe, nie tylko czuje się lepiej, ale żyje ze świadomością, że nie przykładam ręki do samozniszczenia i nie pomnażam zysków chciwych i pazernych ludzi z holdingów, ktorych nadrzędnym celem jest wydojenie klienta z ostatniej złotowki

      0
      0
    • 11 października 2011  09:02   Ten wpis jest jak najbardziej ...   zszokowany

      Ten wpis jest jak najbardziej realny, kiedyś z ciekawości czy to prawda, jakie gówno ładują w parówki dokonałem ich zakupu w celu przetestowania ich smaku na moim psie, i wiecie co, gdy mu ją podałem, obwąchał ją i ….odeszedł mój piesek od żarcia, nigdy tego nie robił, po chwili podałem mu parowkę drugi raz, i też jej nie zjadł, koniec świata. Kilka godzin poźniej znowu to samo, żadnej reakcji, a muszę dodać, że mój pies wybredny w żarciu nie jest, coś jest na rzeczy skoro on tego nawet nie ruszył. Parówki zjadła moja mam i siostra mówiąc mniam….mniam….jakie dobre.

      0
      0
  5. 11 października 2011  00:33   witam ponownie (4)   ToMaS

    pani Sabino...widzę że nie bardo się rozumiemy,rozumiem podziwiam zangażowanie ale....mi nie chodzi a ładnie brzmiące frazesy,tytuły itd. chodzi o to pani Sabino by ludzie wkońcu sami zaczęli szukać prawdy a nie łykali naiwnie w większości kłamstwa serwowane przez kartel farmaceutyczny wraz z rządami i mediami razem wzięte, przykładów jest wiele wystarczy poszukać...dlaczego nie pisze sie, mowi głośno jak odpowiednią dietą można wyleczyc się z cukrzycy gdzie trzustka w wielu przypadkach powracała do pracy,owe doswiadcznie byly przeprowadzone na kilkunastu cukrzykach przez kilka miesiecy...mimo potwierdzonych oficjalnie rezultatów była o tym doslownie wzmianka w mediach anglojezycznych,jednego dnia tak naprawde...potem cisza, w samym UK prawie 900 milionow idzie na insuline placone kartelom farmaceutycznym, jak nie twierdze ze to zadziala w kazdym przypadku ale na milość Boską ludzie powinni isc ta drogą, w każdych mediach powinni o tym trąbić w gazetach pisać..... W sumie mnie to nie dziwi no ale nie trudno samemu wyciągnąć wnioski o co chodzi. Tematów jest wiele tak naptawdę,jestem ciekaw pani perspektywy postrzegania.prosze skopiowac linki i wkleic na pasku: http://www.youtube.com/watch?v=93ovuFQJThw

    0
    0
    Pokaż/ukryj odpowiedzi
    • 11 października 2011  15:15   Nie znacie życia   Matka

      Mam czteroosobową rodzinę dochód nasz wynosi ok. 2500 zł, oplaty i czynsz wynoszą 1000 zł plus inne wydatki na dzieci do szkoły, ile nam zostaje na jedzenie? N ie trudno obliczyć, stojąc przed półką sklepową nie mam dylematu, co wybrać zdrowe i drogie, czy tanie i niezdrowe, z prostej ekonomii wybieram druga opcję, a nawet szukam towarów o obniżonej jakości czy terminie do spożycia, bo są o wiele tańsze, a ze mogą zaszkodzić? Trudno jeść coś trzeba.

      0
      0
    • 11 października 2011  14:18   Do anonima   Sabina Budkiewicz

      Co ja "wtryniam" ? - to żadna tajemnica. Na pewno nie jem żywności wysoko przetworzonej, w rodzaju: zupek w proszku; dań błyskawicznych; fast-foodów; napojów "kolorowych"; żadnych słodyczy i ciast (poza chałwą, gorzką czekoladą, lodami, sernikiem, szarlotką i makowcem - od czasu do czasu); żadnych gotowych jogurtów "owocowych"; żadnych "suplementów diety". Najwięcej jem warzyw, znacznie mniej owoców; rzadko chude mięso czerwone (polędwicę wieprzową, bo na wołową mnie nie stać; chudy środkowy schab; czasem cielęcinę - muszę ją specjalnie zamawiać); tak samo rzadko jadam raczej pierś z indyka aniżeli z kurczaka); duuużo ryb (dorsz, łosoś, pstrąg, flądra - kilka razy w tygodniu, w różnych postaciach); a z napojów głównie: wodę średniozmineraliwowaną, mleko zimne Robico, maślankę, serwatkę, kefir naturalny, jogurt naturalny ze świeżymi owocami (sama przyrządzam),soki z owoców cytrusowych (własnoręcznie wyciskane);i niestety ... piwo - to mój ulubiony napój alkoholizowany - choć niekoniecznie najzdrowszy, bo podwyższający poziom triglicerydów i sprzyjający odkładaniu się tkanki tłuszczowej wisceralnej. Ale któż z nas nie ma "słabostek" ? Tym niemniej zamierzam w najbliższym czasie zakończyć "przyjaźń" z tym napojem. I nawet byłabym z siebie dumna, gdyby nie fakt, że mój współczynnik aktywności fizycznej PAL wynosi zaledwie ... 1,55 !

      0
      0
    • 11 października 2011  12:50   Do ToMaSa   Sabina Budkiewicz

      Dziękuję za odpowiedź. Ażeby "ludzie w końcu sami zaczęli szukać prawdy" potrzebna jest im choćby podstawowa wiedza z zakresu żywności i żywienia. No, bo cóż z tego, że dotrą do niezależnych źródeł (a jest to niestety bardzo trudne)skoro po zapoznaniu się z nimi niewiele z tego zrozumieją ? Osobiście do nauki podchodzę z dużym dystansem, ale jeśli znajduję wyniki badań potwierdzone naukowo na dużych grupach ludności i prowadzone przez długi okres czasu, to nie pozostaje mi nic innego, jak uznać je za prawdziwe. I tak dla przykładu: badania na kilkunastu cukrzykach przez kilka miesięcy nie wydają mi się na tyle wiarygodne, by bezwzględnie uznać je za takowe. Mogą jedynie sugerować konieczność dalszych badań. Ponadto każde badanie powinno być prowadzone zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami naukowymi. Nie wystarczą bowiem obserwacje prowadzone często metodami, które nie zostały uznane za naukowe. Pomijam już fakt, że duże badania naukowe wymagają sporych nakładów finansowych. A ponieważ przemysły: farmaceutyczny i spożywczy dysponują ogromnymi środkami, to właśnie one mają w tych badaniach duży udział. Udział pozytywny, ale ... także negatywny. Nie wszystkie bowiem wyniki badań służą rozwojowi tych przemysłów. A media ? Media po prostu żyją głównie z reklam. Większość z nas irytuje się, gdy np. film lub inny program telewizyjny przerywany jest reklamą żywności lub suplementu diety. Mimo to większość widzów zapamiętuje te produkty i prędzej czy później ... kupuje je ! Może Panu nie jest trudno "samemu wyciągać wnioski o co chodzi" - ale proszę mi wierzyć - większość tzw. przeciętnych zjadaczy chleba nie odróżnia białka jaja kurzego od białka pokarmowego. Tylko przypadek sprawia, że to pierwsze jest niemal w całości białkiem pokarmowym i to tzw. wzorcowym. Dlatego w swoich tekstach staram się przekazywać tylko to, co dotychczasowa nauka potwierdza. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że nauka o żywności i żywieniu jest nauką interdyscyplinarną, a więc obejmuje szereg poszczególnych nauk, takich jak: fizjologia, biochemia, mikrobiologia, technologia żywności i wiele innych. Tematów z nią związanych jest rzeczywiście bardzo wiele, dlatego proszę nie dziwić się, że każdy mój tekst ogranicza się zaledwie do pewnych "haseł", których celem jest zwrócenie uwagi na najczęstsze problemy zdrowotne. Tym niemniej jestem otwarta na każdą merytoryczną dyskusję, bo wcale nie uważam, że moja wiedza jest ostateczna. Gdyby był Pan świadkiem sporów naukowców na konferencjach (a mnie często się to zdarza), to uznałby Pan, że nie ma prostych rozwiązań ani prostych rad. I na koniec: może w końcu odważy się Pan napisać coś bez "kłamstw" i podpisze się pełnym imieniem i nazwiskiem ?

      0
      0
    • 11 października 2011  09:55   Ciekawe co wtrynia pani ...   anonim

      Ciekawe co wtrynia pani Sabina? i gdzie robi zakupy?

      0
      0
  6. 29 września 2011  14:19   To ściema z tymi tekstami p. ... (1)   anonim

    To ściema z tymi tekstami p. Sabiny, problem leży gdzie indziej, dlaczego pani Sabina nie pisze o modyfikowaniu zywności, o wielkiej zmowie holdingow nastawionych na zysk, a nie na zdrowie człowieka, o bzdurnych przepisach jakie w Polsce w zakresie zywności zaczely obowiązywac po 1992 r. Chcemy prawdy a nie ogolnie znanych tekstów, taka papka to na necie norma.

    0
    0
    Pokaż/ukryj odpowiedzi
    • 8 października 2011  03:23   Do anonima   Sabina Budkiewicz

      Wyjechałam z kraju na 10 dni i dlatego odpowiadam dopiero teraz. W moich tekstach nie ma żadnej "ściemy". Moi pacjenci doskonale wiedzą, że wielokrotnie zwracam im uwagę na "bzdurne przepisy" - m.in. dotyczące żywności modyfikowanej genetycznie - oraz na to, że przemysł spożywczy jest największym manipulatorem żywności. Tym niemniej istnieją pewne zasady - potwierdzone naukowo - które choć niektórym wydają się "papką" są jednak prawdziwe i w związku z tym wciąż obowiązujące. Ciekawa jestem skąd "anonim" czerpie swoją wiedzę odnośnie powyższych problemów ? Jeśli o mnie chodzi to przede wszystkim uczestniczę w konferencjach naukowo-szkoleniowych im poświęconych. Gdyby "anonim" uczestniczył w nich także to prawdopodobnie nie byłoby między nami nieporozumień.

      0
      0
  7. 29 września 2011  13:37   prawda   lola

    tak jak mowisz tomas analiza i przedewszsystkim konsekwencja przy tym braniu sprawy w własne ręce,także uwarzam że organizm ludzki jest sobie w stanie z wszystkim poradzić jeżeli go odpowiednio odżywismy a nie zachwaścimy tabletkami i innymi chemicznymi specyfikami, tzreba najpierw przejrzec na oczy i dostrzec obłude narzucaną chęcia zysku

    0
    0
  8. 28 września 2011  00:15   A skąd pani to wie pani ... (1)   ToMaS

    A skąd pani to wie pani Sabino że ta ilość chemii jest mniej groźna? skąd takie wnioski....czy zagłębiała się pani szerzej w temat genetycznie modyfikowanej żywności i jeszcze (nie)poznanych zagrożeń z nią związanych. To już nie science fiction to się dzieje. Pani Sabino śledzę pani artykuły wpisy i przyznam że to takie ładne książkowe wpisy dla zwykłego zjadacza chleba...brakuje mi w tym jakiś własnych wniosków, doświadczeń czy analizy. Jeżeli czuje pani w tym pasję i prowadzi obserwacje to zastanawia mnie czy dostrzega pani tą pseudo farmaceutyczną w większości zakłamaną dla mas iluzję by się biznes kręcił bo kasa najważniejsza....proszę stanąć w przychodni i popatrzyć na ludzi...na tych których widać tak często dostrzec ich naiwność, braku odwagi by wziąć sprawy w własne ręce....ahh długi temat. Odnośnie niacyny przesyłam ciekawe informacje,niestety w języku angielskim. Serdecznie pozdrawiam http://www.youtube.com/watch?v=so_ZOw7nPoE

    0
    0
    Pokaż/ukryj odpowiedzi
    • 8 października 2011  14:48   Do ToMaSa   Sabina Budkiewicz

      Skąd wiem, że ilość "chemii" - zwłaszcza w warzywach i owocach - jest mniej groźna aniżeli brak witamin i składników mineralnych jakich one dostarczają ? Odpowiem krótko: z wielu megaanaliz medycznych, które to potwierdzają. Mój artykuł ogranicza się do hipercholesterolemii - dlatego nie obejmuje tematu GMO i ... biznesu farmaceutycznego. Może innym razem napiszę coś na ten temat. A co do informacji na temat niacyny, to wcale nie muszę szukać ich na podanej przez Pana stronie - tym niemniej dziękuję za podpowiedź. Posiadam bardzo bogatą domową bibliotekę poświęconą żywności i żywieniu. Ponadto systematycznie uczestniczę w konferencjach naukowo-szkoleniowych poświęconych tym tematom. Ostatnio uczestniczyłam w 3 RD CECON 2011 CENTRAL EUROPEAN CONGRESS ON OBESITY. Wykładowcami byli m.in. prof. S. Rossner, prof. P. James, prof. N. Finer, prof. A. Leeds (wszyscy z Uniwersytetu w Cambridge), prof. B. Zahorska-Markiewicz. Żywność i żywienie jest moją pasją (z zawodu jestem nie tylko technologiem żywności ale także fizjologiem żywienia i dietetykiem) i dlatego dostrzegam wszelkie manipulacje związane z żywnością i żywieniem. Nie muszę stawać w przychodni, by wiedzieć, że pacjenci często poddawani są manipulacjom i nie znajdują odwagi, by wziąć swoje zdrowie w swoje ręce.

      0
      0
  9. 26 września 2011  16:00   Do MK   Sabina Budkiewicz

    Odpowiem krótko: ilość "chemii" jaka ewentualnie znajduje się w warzywach i owocach jest mniej groźna dla naszego organizmu aniżeli brak witamin i składników mineralnych jakich te produkty dostarczają (głównie witaminy C). Przy okazji dodam: witaminy C nie znajdziemy w produktach mięsnych lub mlecznych. Ponadto: azotany wcale nie są takie groźne - stają się takimi tylko wtedy, gdy zamieniają się w azotyny. A tak się dzieje, gdy dla przykładu przechowujemy warzywa w niewłaściwy sposób. Osobiście staram się nie kupować np. zielonej sałaty "otulonej" ściśle w folię (bez otworków). Każdą z nich, zaraz po przyniesieniu do domu rozpakowuję, płuczę jej pojedyncze listki w bardzo zimnej wodzie, następnie układam je w stalowym pojemniku i umieszczam w lodówce. Dzięki temu unikam zamiany azotanów w rakotwórcze azotyny. A co do środków ochrony roślin,to każdy profesjonalny rolnik wie, że należy przestrzegać tzw. okresu karencji. Na ogół produkty roślinne trafiają więc na rynek już po upłynięciu tego okresu. A czy "wszystko co tłuste jest dobre" ? Zdecydowanie nie !! Jedynie tłuszcze rybie należą do tzw. zdrowych tłuszczów. Podobne "zdrowe tłuszcze" zawierają niektóre oleje (np. lniany), orzechy, pestki dyni lub słonecznika, etc. Proszę więc nie liczyć na urzędowe kontrole, ale na swój zdrowy rozsądek i wiedzę, którą warto posiadać.

    0
    0
  10. 26 września 2011  12:12   Zauważyliscie że wszystko ...   MK

    Zauważyliscie że wszystko co tłuste jest dobre !!! Warzywa owszem ale nie za dużo sa naszpikowane chemią do niebotycznych granic,azotany i środki ochrony roslin, nikt tego nie kontroluje .

    0
    0
  11. 25 września 2011  19:56   Pamietam, jak odwiedzałem ... (1)   wnusio 60 letni

    Pamietam, jak odwiedzałem moją babcię na wsi, jedli jaja, świeże masło, chleb ze smalcem, tłuste twarogi, salcesony, kaszanki, boczek, sloninę, czyli produkty o wysokiej zawartości tłuszczu i o cholesterolu nie słyszeli, być może dlatego dożyła z dziadkiem sędziwego wieku.

    0
    0
    Pokaż/ukryj odpowiedzi
    • 26 września 2011  16:42   Do "60. letniego wnusia"   Sabina Budkiewicz

      Ja nie mogę wspominać w tym względzie żadnej ze swoich babć (urodziłam się już po ich śmierci), ale wspominam moją Mamę. Całe swoje życie spędziła na wsi. Dzięki Niej ja również w dzieciństwie jadałam tzw. wiejski chleb, świeże masło, chleb ze smalcem, tłusty domowy twaróg, etc. Tyle tylko, że zarówno moja Mama jak i ja byłyśmy bardzo aktywne fizycznie. Mama po prostu pracowała ciężko fizycznie w obrębie swojego gospodarstwa - i jak dobrze pamiętam - nigdy nie przejadała się. Ja natomiast uprawiałam sport zarówno w szkole podstawowej,średniej jak i w późniejszych latach. Mama dożyła 87. lat bez tzw. chorób cywilizacyjnych (otyłość, cukrzyca typu 2, nadciśnienie, hipercholesterolemia etc.). Ja natomiast - póki co - mam się nieźle. Tyle tylko, że wciąż brakuje mi czasu na choćby rekreacyjną aktywność fizyczną. I to mnie najbardziej martwi !!

      0
      0