Dramatyczna akcja ratunkowa – topiły się dwie osoby jednocześnie

Ratownik wodny Dawid Haftka z Czerska uratował w niedzielę (16.08) życie dwóm osobom, które topiły się poza kąpieliskiem strzeżonym w Ostrowitem.

Dawid Haftka pokazuje miejsce gdzie o mały włos doszłoby do tragedii.   |  fot. red.

Wyczyn mężczyzny jest wręcz nieprawdopodobny, ponieważ ratownik wyciągnął z wody dwie osoby... jednocześnie, bez zabezpieczenia. „Holował” je przez około 10 metrów z miejsca, gdzie nie było gruntu, trzymając obiema rękami jedną po lewej, drugą po prawej stronie. Sam w czasie morderczej walki o przetrwanie był zanurzony pod wodą, używał tylko nóg jak przy pływaniu żabką starając się dotrzeć jak najbliżej brzegu.

Udało się! Sam nie wie jak tego dokonał, ale uratował kobietę i mężczyznę, osobiście wychodząc z tego bez żadnego urazu. Również mieszkańcy gm. Czersk nie odnieśli żadnych obrażeń. Chwytając grunt wyszli na brzeg o własnych siłach. Cała dramatyczna akcja ratunkowa trwała ok. jednej minuty. Była godz. ok. 13.30. Niedziela, gorąco, bardzo dużo osób w wodzie – na kąpielisku strzeżonym i przy pomoście - poza nim. W pewnym momencie jedna z kobiet, jak się później okazało wepchnięta z pomostu, znalazła się w wodzie. Wpadła do akwenu w miejscu, gdzie głębokość jeziora wynosi ok. 3m.

Kobieta nie potrafiła pływać, zaczęła tonąć, nabierała wody w usta i zaczęła machać rękami. - W totalnej ciszy, nie wydobywała żadnego dźwięku, nie krzyczała – przypomina sobie dokładnie Dawid Haftka. -  Obserwując kąpielisko, jak również teren poza nim w pewnym momencie zauważyłem podejrzane gesty, które wykonywała ta pani. Wystarczył ułamek sekundy i już wiedziałem, że się topi. Wokół było sporo ludzi, ale nikt nie zareagował. Natychmiast wziąłem rozbieg i skoczyłem na główkę w kierunku tonącej, znajdowała się kilka metrów od pomostu. W międzyczasie do wody - na ratunek - wskoczył jej mąż. Pani była już pod wodą, podjąłem ją i wyciągnąłem nad lustro wody. Niestety okazało się, że jej mąż nie potrafił pływać, również zaczął się topić.

- Miałem chwilę na zastanowienie, wiedziałem, że muszę szybko coś zrobić. Działała adrenalina. Zanurzyłem się i chwytając jedną ręką kobietę, drugą mężczyznę płynąłem używając tylko nóg – tak jak przy „żabce”. Cały czas byłem zanurzony i walczyłem o każdy metr, aby znaleźć się bliżej brzegu. Tak płynąc przez ok. 10 metrów udało mi się ich podholować w miejsce, gdzie był grunt. Ostatecznie pani i pan wyszli na brzeg o własnych siłach. Poleciałem im skontaktowanie się z lekarzem. Sam przez dwie godziny musiałem odpoczywać, bo to jednak był bardzo duży wysiłek – relacjonuje ratownik.

- Podobnej sytuacji jeszcze nie przeżyłem. Dwukrotnie ratowałem ludzi, ale to były takie podtopienia, tak dramatycznie nie było nigdy. Jednocześnie apeluję, aby każdy kąpiący był czujny. W pobliżu tonącej kobiety było dużo osób, ale nikt nie zareagował, pani nie krzyczała, ale po jej gestach rąk i zanurzaniu się pod wodę można było wywnioskować, że dzieje się coś złego. W takich przypadkach reagujmy, wezwijmy chociaż pomoc. Pamiętajmy, często jest tak, że ludzie toną w ciszy! Poza tym przestrzegam przed wskakiwaniem do wody, wrzucaniem kogoś do jeziora.

- Nigdy nie wiemy na przykład jak głęboko jest w danym miejscu i jak się zachowa dana osoba po wpadnięciu do wody. Niektórzy ludzie są naprawdę nieodpowiedzialni. Ostatnio podejmowaliśmy z łódki panią, która z dziećmi  wieku 3 i 5 lat (miały założone rękawki) płynęła na środek jeziora. Usłyszałem od niej, że dzieci potrafią pływać… Inny pan z tzw. dzikiej plaży – z boku - wypłynął na materacu na środek jeziora. Przez lornetkę dojrzałem, ze leży bezwładnie „plackiem” na materacu i już „odleciał” – doznał udaru cieplnego – nic dziwnego bo tego dnia było grubo ponad 30 stopni Celsjusza w cieniu…

- Są też pijani „bohaterowie”, którzy przyszli na kąpielisko popisywać się jakie to ewolucje potrafią wykonać w wodzie. Takich grzecznie wypraszam na brzeg. Mamy w tym roku dużo turystów,  w taką niedzielę potrafi być ponad tysiąc osób. Jest dużo pracy, dlatego apeluję, abyśmy sami zadbali o  swoje bezpieczeństwo. Bądźmy rozważni – z wodą nie ma żartów – mówi Dawid Haftka, który jest doświadczonym ratownikiem i jednocześnie nurkiem szkolącym instruktorów i zdecydował się opowiedzieć w/w historię, tylko dlatego, aby przestrzec ludzi przed nieodpowiednim zachowaniem.

(red)