Dostali mocno … w lampę

Red Devils Chojnice wysoko przegrali z FC Toruń 1:6. Goście wygrali zasłużenie, ale wynik jest trochę mylący i za wysoki, bo gospodarze cztery razy trafili w słupek i raz w poprzeczkę. – Rozjechali nas jak motor kurę – podsumował mecz Kaźmierczak.

Czy piłkarze Red Devils zdołają się jeszcze podnieść po tylu ciosach, które otrzymali w tym sezonie? Wierzy w to już coraz mniej osób.   |  fot. (olo)

Red Devils – FC Toruń 1:6 (1:3)

Bramki: 0:1 Mikołajewicz (3 min), 0:2 Cleverson (10), 0:3 Del Pino (10), 1:3 Wojciechowski (17), 1:4 Mikołajewicz (20), 1:5 Cleverson (28), 1:6 Mikołajewicz (35).  

Red Devils: Werner (S. Kartuszyński, M. Kartuszyński) – Rychłowski, P. Laskowski, Sawicki, Kaźmierczak, Mączkowski, Kolesnik, Cybulski, Steinborn, D. Laskowski, S. Wojciechowski, Drewek.

FC Toruń: Neagu (Naparło, Wędłowski) – Cleverson, Del Pino, Mikołajewicz, Elsner – M. Wojciechowski, Kieper, Morozov, Czyszek, Waszak, Spychalski, Suchocki.

Sędziowie: Dębowski, Cipiński.

Gdyby piłkarze Red Devils grali od początku spotkania tak jak od 10. minuty po stracie trzeciego gola, mogliby pomyśleć dziś o korzystnym wyniku w starciu z trzecim w tabeli FC Toruń. Jednak przespane pierwsze dziesięć minut meczu i błędy bramkarza Michała Wernera kosztowały Diabły utratę aż trzech goli. – Błędem była obsada bramki. Biorę to na siebie – przyznał po meczu trener gospodarzy Krzysztof Juśko.

Goście prowadzenie objęli już w 3 min. Zostawiony sam bez pokrycia Marcin Mikołajewicz stojąc tyłem do bramki ładnie zmylił Wernera. W 10 min. Cleverson podwyższył na 2:0, a kilkadziesiąt sekund później było już 3:0 dla gości po trafieniu Del Pino. I dopiero od tego momentu Diabły wzięły się do roboty. Gospodarze ruszyli do ataku, a przede wszystkim zaczęli ambitnie walczyć. Byli zadziorni, agresywni, nie odstępowali gościom ani przez sekundę. Taki zespół chciałoby się oglądać już wcześniej i nie byłoby przegranej w Wieliczce i nie było 0:3 po dziesięciu minutach z Toruniem.

W 17 min. odżyły nadzieje kibiców gospodarzy którzy, co rzadko w chojnickiej hali się zdarza, całe spotkanie oglądali dziś w milczeniu. Grobową ciszę przerywało pięciu wiernych fanów z Torunia, którzy cały mecz dopingowali swój zespół. W tej właśnie minucie po kontrze Kuby Mączkowskiego, który świetnie wystawił piłkę Sebastianowi Wojciechowskiemu, Diabły strzeliły pierwszą bramkę. Niestety chwila nieuwagi i błąd w kryciu na 48 sekund przed przerwą kosztował gospodarzy stratę czwartego gola autorstwa Mikołajewicza, który w chojnickiej hali świętował dziś zdobycie 150 bramki w Ekstraklasie.

Druga połowa mogła zacząć się wspaniale, bo od szybkiej bramki, ale Kuba Mączkowski trafił w słupek. Później Diabły grały wysokim pressingiem. Gra toczyła się głównie na stronie gości, a Toruń nastawił się na kontrę. Tak było chociażby w 28 min. po strzale Cleversona i Sebastian Kartuszyński, który dobrze wszedł w ten mecz po zmianie, nie miał szans na obronę. Siedem minut przed końcem trener Krzysztof Juśko wycofał bramkarza, ale bramki to nie przyniosło.

W ostatniej minucie „Karton” obronił przedłużony rzut karny, a po chwili Mączek kolejny raz trafił w słupek. Łącznie gospodarze cztery razy trafili w słupek (trzy razy Mączkowski, raz Kolesnik oraz raz w poprzeczkę). Kilka minut przed końcem spotkania była przymusowa kilkuminutowa przerwa, gdyż mocno uderzona piłka zbiła lampę schowaną za kratkami nad polem karnym gości i posypało się szkło. W ruch poszły miotły, a sprzątali nawet zawodnicy, w tym świetnie dziś broniący Nicolae Neagu.

Po meczu kibice z Torunia podziękowali swoim piłkarzom za zwycięstwo i pocieszali głośno gospodarzy, że nie spadną. W to jednak zaczyna wierzyć już coraz mniej osób. Dzisiejsza, a zwłaszcza zeszłotygodniowa przegrana z Wieliczką, osadziły Diabły na dnie ligowej tabeli. Dodatkowo dziś zwycięstwo z Pniewami odniósł Euromaster Głogów (jest na miejscu barażowym) i odskoczył chojnickiej drużynie już na 11 punktów. Do zakończenia rundy zasadniczej zostały jeszcze dwie kolejki. Diabły u siebie zagrają z Pniewami, które walczą o awans do bezpiecznej szóstki w tabeli i właśnie z Głogowem na wyjeździe.

Później drużyny zostaną podzielone na dwie grupy – mistrzowska i spadkowa, a liczba punktów zostanie podzielona na pół. Każdy zespół rozegra jeszcze pięć meczów w danej grupie.

Mariusz Kaźmierczak (Red Devils): - Rozjechali nas jak motor kurę. Piłkarze z Torunia byli perfekcyjnie przygotowani taktycznie przez trenera. Można gdybać, że mieliśmy słupki i poprzeczkę, ale Toruń wygrał dziś zasłużenie i może jeszcze namieszać w grupie mistrzowskiej. Nie wiem o co my już teraz gramy. Jesteśmy blisko spadku i bram I ligi. Będziemy walczyć do końca. My graliśmy beznadziejnie na początku. Później zmiany i było lepiej, ale ciężko coś więcej dobrego powiedzieć.  

Krzysztof Juśko (trener Red Devils): – Goście zagrali perfekcyjnie, wszystko wyszło im idealnie. Moja błędna decyzja z obsadą bramki miała prawdopodobnie znaczenie na wyniku tego meczu. Nie pierwszy raz przespaliśmy początek meczu. Później walczyliśmy, ale ciężko było się już dźwignąć z wyniku 0:3. Przepraszamy kibiców, że musieli dziś oglądać taki mecz. Liczymy, że z Pniewami będzie dużo lepiej.

Tekst i fot. (olo)

  1. 25 marca 2017  22:06   Dobrze, że sobie na szkle ...   anonim

    Dobrze, że sobie na szkle tyłków nie porozcinali, chociaż go im skopali

    2
    1
  2. 25 marca 2017  21:13   Nic się nie stało, sensacja ...   anonim

    Nic się nie stało, sensacja to byłaby, jakby wygrali, a tak jest po staremu, czyli w normie

    3
    2