Dla kogo diety VLCD

Mody na diety odchudzające zmieniają się jak w kalejdoskopie. Nie omijają oczywiście także naszego miasta i okolic. Ostatnio obserwuję wzmożoną aktywność firm oferujących diety VLCDs lub LCLDs – choć oczywiście tak przez nie nazywane nie są.

Podstawą odchudzania jest zawsze ograniczenie spożycia kalorii. Odchudzanie wymaga dokonania wyboru właściwej diety, czyli diety zbilansowanej zapewniającej prawidłowe funkcjonowanie organizmu.   |  fot. nowafigura.pl

Warto wiedzieć, co pod tym tajemniczym skrótem się kryje.

Otóż są to diety o bardzo niskiej zawartości kalorii (VLCDs) lub diety o niskiej zawartości kalorii (LCLDs). W rzeczywistości obie są dietami komercyjnymi. Pierwsza, to gotowy zestaw produktów dietetycznych, dostarczających ok.450-800 kcal/dziennie (znacznie poniżej indywidualnego podstawowego zapotrzebowania energetycznego), zwykle w postaci substancji białkowych z dodatkiem witamin i minerałów, niezbędnych kwasów tłuszczowych i znikomą ilością węglowodanów. Jest to najczęściej jedyny zestaw żywieniowy zastępujący codzienne posiłki i przekąski. Diety te powinny być wykorzystywane głównie przez otyłych chorych w celu gwałtownej redukcji masy ciała, np. przed zabiegiem operacyjnym. Jednak w każdym przypadku wymagają wielu wcześniejszych badań i nadzoru lekarza.

Natomiast diety LCLDs – płynne - dostarczają ok. 600-1000 kcal/dziennie, zwykle pod postacią „mlecznej” lub „wodnej” mieszanki zawierającej minimum 55g białka, stosowanej jednak krótkoterminowo.

Diety te wykorzystuje się do zainicjowania redukcji masy ciała albo po wstępnym okresie obejmującym program modyfikacji stylu życia (jako podstawowej terapii), zwykle w połączeniu z różnymi programami zmiany nawyków (aby pomóc pacjentowi w stałej zmianie nawyków, potrzebnej dla utrzymania zredukowanej masy ciała) lub po farmakoterapii dla kontynuowania odchudzania albo też dla utrzymania osiągniętej, mniejszej masy ciała. Innym wskazaniem do stosowania powyższych diet jest zainicjowanie redukcji masy ciała, wspomaganej następnie innymi metodami (bardziej fizjologicznymi).

Stosowanie diet o bardzo niskiej zawartości kalorii wiąże się z reguły z występowaniem objawów zmęczenia, zaparć, nudności i okazyjnie biegunek. Na ogół objawy te, a zwłaszcza uczucie głodu, maleją z czasem i samopoczucie wielu chorych poprawia się. Jednym z istotnych - ale nie występujących często - działań niepożądanych, jest ryzyko rozwoju kamicy pęcherzyka żółciowego jakie towarzyszyć może gwałtownej redukcji masy ciała ze względu na niską zawartość tłuszczu w tych dietach (odpowiadającego za obkurczanie się pęcherzyka żółciowego). Z tego też powodu diety o bardzo niskiej zawartości kalorii zarezerwowane są dla chorych z otyłością olbrzymią (BMI 35 i powyżej) i chorobami towarzyszącymi, u których gwałtowna redukcja masy ciała jest usprawiedliwiona.

Diety VLCDs nie powinny być stosowane w przypadku pacjentów z chorobami wątroby i nerek; natomiast pomocne stają się w leczeniu otyłych chorych z cukrzycą przy odpowiedniej modyfikacji dotychczasowego leczenia podstawowego (redukcja dotychczasowych dawek insuliny i pochodnych sulfonylomocznika). Podobnie w przypadku chorych z nadciśnieniem tętniczym, należy zmniejszyć dawki leków moczopędnych i hipotensyjnych.

Niestety, efekty kuracji odchudzających opartych na dietach VLCDs rzadko są równie imponujące jak można by przypuszczać na podstawie deficytu kalorycznego, być może dlatego, że spoczynkowe zapotrzebowanie energetyczne maleje. Badania dowodzą, że długotrwałe stosowanie diety VLCDs nie jest efektywniejsze od diety z umiarkowanym ograniczeniem kalorycznym, nawet w przypadku terapii kombinowanej (modyfikacja zachowań żywieniowych i/lub farmakoterapia).

Diety VLCDs mogą natomiast być pomocne w utrzymaniu masy ciała: zaobserwowano bowiem, na podstawie 2-letnich badań, że stosowane tych diet -  nieprzerwanie przez 2 tygodnie, co 3 miesiące lub na „żądanie”, np. po uzyskaniu założonej masy ciała – powodują jej wolniejszy wzrost.

Choć diety VLCDs zwalniają proces ponownego przyrostu masy ciała - jednak go nie zatrzymują. Najlepsze rezultaty osiąga się gdy uzyskanej dużej redukcji masy ciała towarzyszy modyfikacja zachowań oraz wzrost aktywności fizycznej.

Ponieważ diety o niskiej lub bardzo niskiej zawartości energii stanowią przemysłowo przygotowaną, sproszkowaną dzienną rację pokarmową - nie są one dietami fizjologicznymi ! Przewód pokarmowy człowieka nie jest przystosowany do przyjmowania ich przez dłuższy okres czasu. I nie pomogą tu substytuty pokarmowe w rodzaju suplementów błonnika, witamin, minerałów, etc.

Substytuty pokarmowe

Substytuty pokarmowe to dostępne komercyjne, porcjowane produkty spożywcze (koktajle mleczne, batony, zupy, napoje) zastępujące 1 lub 2 posiłki (i przekąski) dziennie, niezależnie od jednego „tradycyjnego” posiłku, stanowiącego niejako część kuracji odchudzającej. Powyższa „dieta” dostarcza około 1200-1600 kcal dziennie.

Dieta oparta o substytuty pokarmowe jest po części ingerencją w zalecenia dietetyczne jak również wpływa na zmianę zachowań żywieniowych. Te odżywczo wzbogacone płyny, proszki oraz przekąski, zastępujące 1 lub 2 codzienne posiłki, stanowią integralną część diety restrykcyjnej.

Systematyczna analiza kilku randomizowanych badań klinicznych, wykorzystujących substytuty pokarmowe jako integralnego składnika diety odchudzającej wykazała, że postępowanie takie i owszem, może być bezpieczne i pozwala na efektywną redukcję masy ciała, ale tylko w jednym badaniu wykazano skuteczność takiego postępowania w jej utrzymaniu – a to przecież jest prawdziwy sukces w odchudzaniu !

Tak więc brak jest długoterminowej naukowej oceny efektywności stosowania substytutów pokarmowych.

Ale warto też wiedzieć, że zaletą diet opartych na substytutach jest lepsze przestrzeganie zaleceń w porównaniu z tradycyjną terapią - być może ze względu na mniejszą możliwość wyboru pokarmu, co pozwala na unikanie błędów żywieniowych.

Zrzucamy zbędne kilogramy

To hasło jest znane wszystkim od lat. Tym niemniej miło mi było przeczytać, w jednym z numerów lokalnego miesięcznika, że także nasi mieszkańcy zdecydowali się „powalczyć” z kilogramami. I wszystko byłoby OK ! – gdyby nie fakt, że w wypowiedzi zwycięzcy I edycji kursu (a może raczej „konkursu”) odchudzania, zorganizowanego przez Fitness Club KaNaMa, zakradł się dość poważny merytoryczny błąd.

Analiza składu ciała nie informuje, jakich składników odżywczych i w jakich proporcjach potrzebuje organizm !

Analiza składu ciała informuje jedynie o:

masie ciała, która jest sumą zawartości wody w organizmie, protein i minerałów oraz tłuszczu i masy beztłuszczowej (kg);

MBF - masa tkanki tłuszczowej - obliczonej przez odjęcie masy mięśni od masy ciała (kg);

LBM – beztłuszczowa masa ciała – reszta z odejmowania masy tkanki tłuszczowej od masy ciała. Beztłuszczowa masa ciała zawiera części wolne od tłuszczu tj. mięśnie, organy, krew i wodę;

SLM – masa mięśni - zawiera sumę zawartości wody w organizmie oraz  proteiny i minerały – kompozycję kości i elektrolitów. To pozwala generować moc mięśni mięśniom szkieletowym a także mięśniowym trzewnym, takim jak: serce i żołądek;

minerałach: kompozycja kości i elektrolitów;

proteinach: główny element składowy mięśni razem z zawartością wody w organizmie;

TBW – zawartość wody w organizmie - wewnątrzkomórkowej i pozakomórkowej.

Jednym słowem, analiza składu ciała nie jest źródłem informacji odnośnie zapotrzebowania organizmu na składniki odżywcze.

Zwycięzca kursu (konkursu) oznajmił: „zamiast spożywać niezdrowe i szybkie śniadanie wypijałem koktajl, którego przygotowanie jest bardzo proste, a przy tym są bardzo zdrowe.”

A co stało na przeszkodzie, by „mistrz” zjadł zdrowe śniadanie, złożone z naturalnych produktów, które też mogą być bardzo proste w przygotowaniu ?

Sabina Budkiewicz

www.geminichojnice.pl

  1. 29 października 2011  23:11   O Tomas sie odezwał, a ja ...   anonim

    O Tomas sie odezwał, a ja myslalem ze siedzi w MCDonaldzie.

    0
    0
  2. 29 października 2011  22:10   grubasy pora na ruch! (1)   ToMaS

    wkońcu pani Sabino coś ambitnego i nie ukrywam interesującego....śniadanie to chyba najważniejszy posiłek dnia, aż strach pomyśleć co ten zwycięzca jadał skoro to takie nie zdrowe. Jeść jak najmniej przetworzoną żywność, ruszać się zamiast gapić się ciagle w TV i żadna dieta nie potrzebna...wystarczy chcieć.Pozdrawiam

    0
    0
    Pokaż/ukryj odpowiedzi
    • 30 października 2011  16:15   Do ToMaSa   Sabina Budkiewicz

      To, że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, w zasadzie wiedzą wszyscy, choć ... nie bardzo stosują się do tego. Wspomniany "zwycięzca" zmartwił mnie o tyle, że dał się "uwieść" substytutom, które w całości są syntetyczne i co gorsza, na dłuższą metę uszkadzają błonę śluzową przewodu pokarmowego. Tak się składa, że w mojej najbliższej rodzinie mam przykład bardzo poważnego schorzenia jelit (u siostry), spowodowanego ich spożywaniem - choć oczywiście ostrzegałam ją przed tego typu substytutami. Błonnik pochodzący z naturalnych produktów to nie to samo, co błonnik syntetyczny, w postaci "gipsowych" tabletek. Ponadto - inny przykład - czosnek w postaci naturalnej (oczywiście nie chiński), to też nie to samo co jego "gipsowe" ząbki. I tak mogłabym pisać wiele na ten temat. Choć oczywiście określenie "gipsowy" nie oznacza dosłownie gipsowy. Wystarczy zapoznać się ze składem tych substytutów by uznać, że nie mają one nic wspólnego z naturą. Nawet jeśli poszczególne ich składniki pochodzą z naturalnych produktów, to ich postać w substytutach jest tak przetworzona, że już w niczym nie przypomina tych naturalnych. A co do moich ambicji, to jest tylko jedna: nauczyć pacjentów zasad zdrowego żywienia i zdrowego stylu życia.

      0
      0