Czy szkolna orkiestra ma szansę zagrać równo i bez fałszowania? Obecnie trwają próby

Radni jednogłośnie przyjęli dziś projekt zmian w chojnickiej oświacie, który jest odpowiedzią na narzuconą przez rząd reformę oświaty. Było sporo dyskusji, ale co warto podkreślić, rozmowa była merytoryczna bez politycznych animozji.

My mamy bardzo dobrą bazę i świetną wykwalifikowaną kadrę, która zadba o dzieci. Dzięki bazie mamy możliwość jednozmianowości, a to znów daje nam wolne sale popołudniami i możliwość prowadzenia różnych zajęć pozalekcyjnych – powiedziała Małgorzata Henszke   |  fot. (olo)

Złotego środka, o ile w tej sytuacji taki istnieje, jednak nie znaleziono. Pierwszy głos zabrał burmistrz Arseniusz Finster. - Ta uchwała otwiera przyjęcie modelu systemu edukacji w Chojnicach. Jestem przekonany, że w tych konsultacjach nie pominęliśmy nikogo spotykaliśmy się z rodzicami, nauczycielami, dyrektorami. Nasza reforma opiera się na akceptacji wszystkich tych stron.

Jak przyznał burmistrz, co już niespodzianką nie jest, najwięcej niejasności i trudności jest oraz będzie w tworzeniu nowej SP nr 8. - Nie ma mojej zgody na brak utworzenia ósemki. Jej podstawowym atutem oprócz bazy i kadry jest lokalizacja. Staję murem za tą szkołą – przyznał Finster. I teraz cały problem polega na tym, by do tej jedynej nowej szkoły (nie będzie SP nr 2, bo Gimnazjum nr 2 zostanie wchłonięte przez SP nr 1) ściągnąć wystarczającą liczbę uczniów.

Po pierwsze dlatego, by wykorzystać właśnie potencjał bazy i kadry nauczycielskiej, ale też po to, by odciążyć pozostałe podstawówki, które po likwidacji gimnazjów i pojawieniu się klas VII i wkrótce VIII będą przepełnione. - Cała dyskusja opiera się o to, które klasy III i VI przetransferować z SP nr 3. W tym przypadku, przeciwnie jak do SP nr 5, nie mamy argumentu, że jest blisko i przejście nie będzie zbyt bolesne – mówi Finster. – Nie mam kryteriów, którymi się posłużyć.

W wydziale edukacji, który bardzo chwalono za wykonaną pracę w związku z reformą wyliczono, że aby przyszła ósemka mogła w miarę stabilnie funkcjonować, trzeba przenieść łącznie sześć oddziałów z SP nr 3 i SP nr 5. Nauczyciele z Gimnazjum nr 1, którzy chcą mieć pracę w przyszłej SP nr 8 chcieliby przenieść ich jeszcze więcej do swojej szkoły.

Burmistrz uprzedza nauczycieli, że mogą być zwolnienia, zwłaszcza za trzy lata i może być sytuacja, że będą musieli przechodzić na zajęcia ze szkoły do szkoły. Najtrudniej o pracę będą mieli nauczyciele nauczania początkowego, ale dla nauczycieli starszych klas pracy w najbliższym czasie nie zabraknie. - Chcemy zrealizować reformę tak, aby szkoły miały równe obłożenie uczniów. Nie chcemy więc robić dużych transferów klas. Nie da się zrobić reformy tak, żeby jedna szkoła świeciła pustkami, a druga była przepełniona - dodaje Finster.

Przykładem może tu być SP nr 3, która nie pomieści wszystkich klas. Burmistrz odniósł się też do pomysłu stworzenia w Gimnazjum nr 1 filii SP nr 5. Uznał, że to nic nie da i nie wniesie niczego nowego.

Głos zabrały też dyrektorki kilku szkół. Jako pierwsza w obronie miejsc pracy swoich nauczycieli stanęła dyrektorka Gimnazjum nr 1 Małgorzata Henszke. - Nasi nauczyciele wypracowali taką formułę, aby zwiększyć liczbę oddziałów, które można do nas przenieść. To nie tylko z lęku przed utratą pracy. Chcemy zwrócić uwagę na to, aby wszędzie było równomierne rozdzielenie skutków reformy.

- My mamy bardzo dobrą bazę i świetną wykwalifikowaną kadrę, która zadba o dzieci. Dzięki bazie mamy możliwość jednozmianowości, a to znów daje nam wolne sale popołudniami i możliwość prowadzenia różnych zajęć pozalekcyjnych – powiedziała Małgorzata Henszke. Podkreśliła, że dla całej społeczności nowej ósemki ważna jest pewność pracy i stabilność, co przekłada się na jakość.

Małgorzata Zakaszewska, dyrektorka SP nr 5, również chwaliła bazę i kadrę swojej szkoły. Zwróciła jednak uwagę, że „piątka” nie jest największą szkołą w Chojnicach, a właśnie z niej ma być przetransferowane do „ósemki” najwięcej klas. Zakaszewska boi się jednak nie tylko tego, ale boi się decyzji rodziców. Dały jej do myślenia ostatnie drzwi otwarte w szkole.

Jedna trzecia uczniów w naszej szkole jest spoza naszego rejonu. Jeśli poprzez przeniesienie klas rozdzielimy uczniów z młodszym rodzeństwem, to może to spowodować, że rodzice zabiorą oboje dzieci i zapiszą do innej szkoły. I może być tak, że odejdą od nas, a nie trafią też do „ósemki” – powiedziała Zakaszewska.

Ewa Modrzejewska z SP nr 1 zauważyła, że jej szkoła w krótkim czasie zmieni się z małej, kameralnej szkoły w dużą placówkę z ponad 1100 uczniami. Za to za kilka lat będzie znów aż 400 dzieci mniej. - Też mogę żądać transferu uczniów do naszej, żeby zapewnić pracę moim nauczycielom. W moim gronie też jest obawa o pracę – powiedziała. I zaproponowała, by w Gimnazjum nr 1 stworzyć lepiej … centrum kultury i przenieść tam również inne zajęcia z ChCK.

Zofia Myszka, wicedyrektorka z SP nr 3, przyznała, że nie zazdrości rządzącym tej decyzji. - My jako szkoła zwróciliśmy się do rodziców o konsultacje, rozmawialiśmy, ale na poziomie klas III jest bardzo trudno o porozumienie. Nie mamy argumentów, by przekonać rodziców. Może pomysłem byłoby zapewnienie darmowego transportu uczniom? Byłby to jakiś cukiereczek w negocjacjach, choć to nadal trudne – przyznała.

Marzenna Osowicka występowała na sesji jako radna, ale też jako reprezentantka Gimnazjum nr 1, w którym pracuje. Przypomniała o piśmie grona pedagogicznego z Gimnazjum nr 1, w którym przedstawili oni swoją analizę zatrudnienia i przedstawili prośbę o równomierne potraktowanie szkół. – Chcemy, by transfery uczniów były poprowadzone tak, by było korzystnie dla każdej szkoły.

- Natrafiamy na opór ze strony rodziców. Wydaje się, że sytuacja jest patowa. Myślę, że należy w dalszym ciągu, mimo wielu już spotkań, dalej apelować do rodziców, by wzięli pod uwagę warunki bezpieczeństwa w szkołach – mówiła Osowicka. Zachwalała też swoją szkołę i apelowała do burmistrza o przeanalizowanie liczebności w szkołach i znalezienie rozwiązań jak najlepszych i najkorzystniejszych dla uczniów, rodziców i nauczycieli.

Radny Andrzej Gąsiorowski zaapelował natomiast, by przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo dzieci. - Pewnie nie rozwiążemy tej sytuacji tak, by zadowolić wszystkich w stu procentach. Reformy mają to do siebie. Nie podzielimy miasta na linie, kwadraty, prostokąty, bo miasto to żywy organizm – mówił. I przestrzegał. – Zróbmy tę reformę tak, by nigdy nie doszło do żadnej tragicznej sytuacji, że któremuś dziecku coś się stanie w drodze do innej szkoły, którą w wyniku reformy ktoś mu narzucił.

Głos zabrała też Kornelia Żywicka, która wypowiadała się jako rodzic. - Można skrzywdzić sporo osób podejmując decyzję za niego i coś mu nakazując. Niech rodzice sami zdecydują, gdzie chcą przenieść swoje dzieci i gdzie posyłać. Może samo się ułoży i problem będzie mniejszy – mówiła. Co trzeba podkreślić, dziś przewodniczący rady Mirosław Janowski dał możliwość wypowiedzi wszystkim zainteresowanym. Mimo wniosku o zakończenie dyskusji nadal dopytywał, czy ktoś nie chce jeszcze zabrać głosu. I bardzo dobrze, bo to zbyt ważny i drażliwy temat, by zamykać komuś możliwość wypowiedzi.

Tekst i fot. (olo)

  1. 22 lutego 2017  16:17   pat   anonim

    Nauczyciele tylko myślą o pracy dla siebie. Mało kto z rejonu SP3 zdecyduje się na zapisanie dziecka do szkoły, która jest znacznie dalej. A ponadto ma mroczną sławę. Pytanie retoryczne: mają sobie utrudniać życie, aby nauczycielom było lepiej? Bzdura. Jedyne co może przekonać, to małe kameralne klasy, klasa sportowa.

    1
    5