Co pozostało po Turnieju Miast sprzed 30 lat?

Wydawać by się mogło, że tylko wspomnienia. Ale do dziś, choć niewiele osób o tym pamięta, są po tym niecodziennym zdarzeniu realne ślady.

Otton Czarnowski, Antoni Szlanga, Czesław Selke, Jerzy Badziąg – to część organizatorów Turnieju Miast sprzed 30 lat.   |  fot. (ro)

Ale od początku. Już przed rokiem Jerzy Erdman zaczął koncypować jak uczcić tę rocznicę. Napracował się, by pozyskać liczne pamiątki a nade wszystko zgromadzić uczestników tego turnieju. A było ich sporo. Dodajmy, że turniejową rozgrywkę wygraliśmy z Dzierżoniowem, zyskując realne pieniądze. Jak ówcześni decydenci podołali temu wyzwaniu?

- Podjęły je zakłady pracy, ludzie z licznych branż - wspominał Jerzy Badziąg ówczesny naczelnik miasta, szef organizacyjnego komitetu. - Wygraną wówczas sumę wydaliśmy na budowę przedszkola przy ul. Grunwaldzkiej, które istnieje do dzisiaj. Inni członkowie komitetu, jak Antoni Szlanga wskazują na inne trwałe pamiątki. - To wówczas zbudowaliśmy amfiteatr w fosie miejskiej. Do dziś pamiętana jest także akcja malowania elewacji budynków. Ale nie tylko fasad. Tm, gdzie tylko się udało działaliśmy kompleksowo.

A już podczas samego turnieju? Miał on charakter wieloetapowych potyczek w których zdarzały się dramatyczne momenty. - Pan Badziąg zyskał wtedy przydomek „waleczny” - przypomniała Danuta Szypryt. - Nie pozwolił na wznowienie jednej z konkurencji bo dostrzegł nieścisłości w regulaminie. Emocje udzielały się nie tylko uczestnikom zmagan konkursowych. Ważnym elementem turnieju były rozmaite prezentacje m.in. twórców kultury.

Byli oni zgromadzeni i skupieni w Bramie Człuchowskiej i wokół niej. Ceniony plastyk Kazimierz Lemańczyk nieświadomie „szpiegował” ekipę telewizyjną, i nie omieszkał skorzystać z pozyskanych tam informacji. - Podszedłem do twórców kultury i przemieściłem ich bliżej Bramy Człuchowskiej, bo dowiedziałem się że kabel od kamery jest za krótki i operator nie zdoła tam wszędzie dotrzeć. W ten sposób uzyskałem zagęszczenie stoisk, redaktor Bogusław Kaczyński musiał uznać naszą wyższość.

Emocje nie były obce ówczesnej dyrektorce muzeum, Wandzie Tyborskiej. - Nigdy nie zapomnę jej zdenerwowania podczas nagrywania wywiadu - opowiadał Andrzej Bramański obecnie najdłużej pracujący w chojnickiej kulturze bo aż od 45 lat. - Jak ona to przeżywała! Nagranie trzeba było powtarzać kilkakrotnie. Niektóre wspomnienia dało się przypomnieć wręcz dosłownie – piosenki sprzed 30 lat przypomniały zespół Kaszebe i Ewa Brzezińska Cielepa.

Wieczór wspomnień miał charakter multimedialny. Przy pomocy dobrodziejstw techniki udało się połączyć z Lucjanem Węglem byłym naczelnikiem Dzierżoniowa oraz działaczem sportowym Markiem Piorunem. Skoro mowa o gościach – zaproszenie do Chojnic przyjął były wicewojewoda bydgoski  Tomasz Gliwa, który do dziś nosi w sercu sympatię dla Chojnic a wówczas był także bardzo pomocny naszemu miastu.

A to tylko drobny wycinek listy zaproszonych gości. Ponad dwugodzinne spotkanie w restauracji Sukiennice budziło nostalgię. A może by jeszcze raz rzucić wyzwanie Dzierżoniowowi?

(ro)