Bartosz Bluma: to jest proszenie się o nieszczęście

Tak radny podsumował wyznaczone od centrum Chojnic, w kierunku dworca ciągi pieszo-rowerowe na traktach, które do niedawna były tylko chodnikami. Bartosz Bluma wskazał, że niektóre miejsca są bardzo niebezpieczne i niezgodne z przepisami.

Niedogodności i niebezpieczeństwa, na jakie jest narażony rowerzysta na trakcie pieszo - rowerowym wypunktował Bartosz Bluma. Na zdjęciu, przejście przy ulicy Towarowej.   |  fot. A. Zajkowska

Ponad miesiąc temu na ulicy Piłsudskiego, Warszawskiej, Dworcowej, Swarożyca pojawiło się oznakowanie, poziome i pionowe, informujące o tym, że jest to trakt pieszo-rowerowy. Ma on związek z powstawaniem węzła transportowo-komunikacyjnego. Trakty prowadzą na chojnicki dworzec.

Wąsko przy przejściu

Podczas sesji rady miasta (11.05.) Bartosz Bluma, zwrócił uwagę, że na wskazanym odcinku na rowerzystów czyha szereg niebezpieczeństw związanych z infrastrukturą i jej oznakowaniem. -  Wytyczne mówią jednoznacznie, że szerokość ścieżki, czy szlaku rowerowego powinna wynosić przynajmniej 2,5 m. Patrząc na chodnik od dworca aż do Placu św. Jerzego, to tutaj jest szereg fragmentów, gdzie jest ona zdecydowanie, dużo węższa - zauważył.

Jako przykłady radny podaje m.in. okolice przejścia dla pieszych przy ulicy Towarowej. - Między znakami jest odległość 170 cm. To jest awykonalne, żeby tam się dwa rowery mogły wyminąć. I to z prostego powodu, szerokość kierownicy rowerowej to około 70 cm. Więc żeby mijanie mogło nastąpić bezpiecznie na tym łuku, to jest to karkołomny wyczyn. A mówimy jeszcze o tym, że tam poruszają się też piesi. Jest to miejsce, które z bezpieczeństwem nie ma nic wspólnego - argumentował.

Wątki łuk i ograniczona widoczność

Drugim niebezpiecznym miejscem, na które zwraca uwagę radny Bluma jest łuk przy skrzyżowaniu  ulic Dworcowej i Alei Brzozowej. - Na łuku drogi jest wyjazd z nieruchomości, gdzie jest mocno ograniczona widoczność. A druga sprawa, przy przejściu dla pieszych znaki są ustawione w tak niefortunny sposób, że odległość między nimi, prześwit, przez który poruszają się rowerzyści i piesi, to jest zaledwie 130 cm. Tam nie ma możliwości, żeby piesi się swobodnie minęli, a co dopiero rowerzyści, którzy średnio jadą z prędkością do 20 km/h. 

Wysokie krawężniki

Radny zwrócił też uwagę na wysokie podjazdy pod krawężniki, np. przy ulicy Piłsudskiego, oraz na wyjazdy z posesji, które w tej części miasta przecinają się bezpośrednio z traktem pieszo-rowerowym. Niebezpieczne może być także dla osób, które zaraz po wyjściu ze sklepu mogą wpaść na rozpędzonego rowerzystę. Między innymi z tych powodów rozwiązanie to radny nazywa „proszeniem się o nieszczęście”.

Zauważa także, że oznakowanie poziome ścieżek często znajduje się albo blisko krawędzi traktu, albo wręcz wyrasta bezpośrednio z niego. - Wszystkie znaki powinny być odsunięte przynajmniej pół metra od krawędzi chodnika, ścieżki rowerowej czy przejścia dla pieszych. To jest nagminną praktyką, że ta wartość jest nierespektowana - zarzucał miejskim urzędnikom Bartosz Bluma.

Do uwag radnego, w opublikowanym na Facebooku nagraniu, odniósł się w Arseniusz Finster. - Budujemy węzeł integracyjny, którego częścią są ścieżki rowerowe. Na pewnych ulicach, jak Wyszyńskiego, nie ma problemu budujemy szeroką ścieżkę, nie ma żadnych kłopotów. Kłopoty pojawiają się wtedy kiedy jesteśmy w zwartej zabudowie kubaturowej, np. ulica Dworcowa, Towarowa, Piłsudskiego. Niektórzy oceniają te ścieżki już dzisiaj. Na ocenę jest za szybko.

- Zapraszam na odbiór tych ścieżek pod koniec czerwca. Dzisiaj stoją tam znaki, które nie będą stać, krawężniki będą obniżone, wszelkie niedogodności będą oczywiście zniesione. Natomiast jesteśmy ograniczeni szerokością tych traktów - deklaruje burmistrz. I dodaje, że „będą to ścieżki, na których będziemy musieli zachować bezpieczeństwo. Rowerzyści muszą pamiętać, że na ścieżce pieszo-rowerowej jest też obok niego pieszy. Jeżeli będziemy wzajemnie o siebie dbać to nic się nie wydarzy”.

Anna Zajkowska