Polak biedny ... ?
Można być biednym ale ... świadomym ! Prawdopodobnie nie pamiętamy, że to my obchodzimy święta BN, a nie nasz przewód pokarmowy, dla którego te dni nie różnią się niczym od pozostałych dni w roku. Gdyby przeanalizować świąteczne dni, można by dojść do wniosku, że niemalże przez cały ten czas ... tylko jemy ! Taki natłok pokarmu obciąża układ pokarmowy. Nasz organizm nie nadąża wtedy z trawieniem i przyswojeniem tego wszystkiego, czego mu dostarczyliśmy, nie mówiąc już o spaleniu tak dużych ilości kalorii. Większość z nas nie potrafi sobie ani odmówić, ani nawet ograniczyć ilości zjadanych wigilijnych i świątecznych potraw. Podczas wizyt rodzinnych jesteśmy bombardowani: a to pierogami z kapustą i grzybami, a to pieczonym mięsiwem, a to sałatką ociekającą majonezem, a to sernikiem ze słuszną ilością jaj. A potem, zwłaszcza panie, przypominają sobie o "sylwestrze". Aby nie musiały stanąć przed problemem z dopięciem sylwestrowej kreacji powinny spalić przez niespełna tydzień to, co przybyło im w czasie świąt. Okaże się to dużym problemem i nie pomogą tu żadne "diety cud", bo takowych po prostu nie ma ! Aby pozbyć się 1 kg tkanki tłuszczowej, trzeba spalić ok. 7200 kcal! Przez najbliższe cztery dni należałoby więc codziennie dostarczać organizmowi o 1800 kcal mniej, aniżeli potrzebuje. Dla niektórych oznaczałoby to wręcz głodówkę, bo np. zapotrzebowanie energetyczne kobiety w średnim wieku, o małej aktywności fizycznej, wynosi zaledwie 1800-2100 kcal/dobę. Czy więc jest w miarę szybki sposób na złagodzenie skutków świątecznej kulinarnej rozpusty ? Owszem, ale tylko na niestrawność, zgagę, wzdęcia, nadmiar gazów jelitowych, dolegliwości wątroby i biegunki. Niestety, zmagazynowanej przez okres świąt tkanki tłuszczowej można pozbyć się jedynie w dłuższym czasie. Najlepszym na nią sposobem jest racjonalna dieta z umiarkowanym deficytem energii oraz zwiększona aktywność fizyczna.