Czy flagi zdobią nasze domy ?
Spacerując wczoraj po naszym mieście wcale nie dostrzegałam zbyt wielu biało-czerwonych barw. Ot, tu jedna, tam dwie i znowu jedna flaga. Choć nie ukrywam, że sama dopiero od niespełna dwóch lat jestem właścicielką przepięknej biało-czerwonej flagi (zgodnie z ustawą z 31 stycznia 1980r. - "prostokątnego płata tkaniny o barwach Rzeczypospolitej Polskiej i proporcji 8:5"), którą zawieszam na moim balkoniku w "dni wieszania". Wcześniej miałam problem z jej kupnem. Może nie bardzo się starałam, a może ... nie było to takie proste ? Tym bardziej gratuluję Stowarzyszeniu Arkana Historii akcji rozdawania flag. To świetny pomysł ! Początkowo wydawało mi się, że ozdabianie prywatnych domów naszą narodową flagą jest coraz częstsze, ale ... chyba jednak tak nie jest. Choć mam wrażenie, że z naszym patriotyzmem jest coraz lepiej - nawet jeśli nasze domy rzadko ozdabiamy flagami. Ja akurat ozdabiam, bo jestem dumna, że zdarzyła mi się ta ekscytująca przygoda. Wieszam "biało-czerwoną", bo jako naród wyszliśmy z niewiarygodnego bagna historii, bo mamy powody do dumy z naszej nowej drogi. Odzyskaliśmy bowiem wolność w sposób mądry i bezkrwawy. Po raz pierwszy - w latach 80.- zaobserwowałam tradycję wieszania flag narodowych przed domem w krajach skandynawskich. Norwegowie np. stawiają swoje domki letniskowe w miejscach odludnych, w otoczeniu surowego krajobrazu - w myśl zasady: im mniej ludzi tym lepiej. Jednak nigdy nie zapominają o przyozdobieniu swojej - nawet najbardziej spartańskiej daczy - masztem, na którym powiewa proporzec norweski (flaga). Manifestują w ten sposób nie tylko święta narodowe ale także rodzinne. Okazują swoją radość, że np. są na urlopie lub, że coś dobrego dzieje się w ich rodzinie. Podobno tylko, jak przyjeżdża teściowa, to opuszczają flagę do połowy masztu. Miło też wspominam pobyty w Anglii i Szkocji (lata: 1995-2008)i spotkania z "biało-czerwoną" w miejscach i okolicznościach zupełnie nieoczekiwanych, takich jak: Londyn (spotkanie królowej Elżbiety II z weteranami II wojny światowej); Milton Keynes (małe osiedle Polaków); Fairlie w Szkocji (dom polskiego żołnierza, który po II wojnie światowej nigdy nie wrócił do Polski i nigdy jej nie odwiedził). Tym uroczystościom i miejscom towarzyszyła "biało-czerwona", a mnie duma i radość.