Drodzy czytelnicy
Drodzy czytelnicy! Cale moje dotychczasowe życie staram się kierować zasadą "Postrzymaj się od oscentacyjnego uważania czegokolwiek", a w szczególności w sytuacjach, o których nie mamy zielonego pojęcia. Łatwo jest rzucić kamieniem, opluć kogoś, ocenić, pozbawić szansy do obrony - a przecież taka szansa przysługuje każdemu z Nas z urzędu! Nikogo nie bronię, staram się nie oceniać. Straszne jest, jeśli faktycznie takie sytuacje miały miejsce, w końcu chodzi tutaj o dzieci, które w obliczu krzywdy są bezbronne, a zwłaszcza te niepełnosprawne. Tym bardziej przechodzi mnie dreszcz na myśl, że coś takiego mogłoby spotkać moje dziecko. Straszne. Ale... co jeśli to wszystko okaże się nie prawdą, tylko jakimś koszmarnym nieporozumieniem? Prywatną niechęcią? Chęcią dyskredytacji? Powodów może być wiele. Więc.. zanim zaczniemy oceniać, opluwać, wskazywać palcem winnych, poczekajmy na wyniki śledztwa. W końcu w placówce jest monitoring. Jeśli dochodziło do tak okrutnych nadużyć, z pewnością zostało to nagrane. I jeszcze jedna rzecz, nad którą warto się zatrzymać i zastanowić, tak z drugiej strony medalu - gdyby nauczycielki, drodzy rodzice, miały wierzyć we wszystkie historie, które opowiadają na Wasz temat dzieci, to domyślam się, że spora część moglaby być pozbawiona praw rodzicielskich.