Sprzedawca ze sklepu z zabawkami
Kilka razy miałam już styczność z tym trikiem. Zazwyczaj dzwonię po szefa który jest obok. Jednak raz myślałem że sam dam sobie z nimi radę i się przeliczylem. Przyszło dwoje dorosłych i dwoje dzieci, kręcą się po sklepie ale ja jestem czujny. Kiedy przyszło do kupna zabawki za 12 zl, cyganka daje mi 200zł ja mówie że nie mam wydać i żeby spadali bo już ich dobrze znam. Wyszli a ja zadzwoniłem do szefa że dałem sb z nimi radę. Szef pyta: a za helikopter sterowany zaplacili?( koszt ok 100zl) ja że nie kupowali go. Szef wybiega z lokalu obok, udal że notuje nr rejestracyjne i mają oddać bo dzwoni na policję. Starszy wyrwał helikopter dziecku, zwrócił i odjechali.